Polscy biznesmeni niemile widziani
Trzej polscy biznesmeni zostali pozbawieni przez sąd w Kijowie możliwości dysponowania lwowskim domem towarowym "Magnus" mimo, że są właścicielami 67,7% jego akcji. To, co się stało, określają jako _"grabież w majestacie prawa"_.
30.01.2004 | aktual.: 30.01.2004 18:10
Lwowska prasa zwraca uwagę, że to bardzo przykre preludium do obchodów Roku Polski na Ukrainie, który oficjalnie ma być zainaugurowany w kwietniu.
O swoich kłopotach Jerzy Konik, który jest także przewodniczącym Stowarzyszenia Polskich Przedsiębiorców na Ukrainie, poinformował na konferencji prasowej w Kijowie. Zapowiedział, że będzie walczył, póki winni "tej grabieży" nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
Konika i jego dwóch kolegów z Polski, którzy dysponują większościowym pakietem akcji, pozbawiono praw do zarządzania domem towarowym 22 stycznia. Zmian w składzie zarządu dokonała samowolnie grupa współwłaścicieli "Magnusa", która w sumie dysponuje zaledwie 21-procentowym pakietem akcji. Tego samego dnia decyzję tę - podjętą we Lwowie - uprawomocnił sąd w Boryspolu, koło Kijowa.
Mychajło Dziudź z lwowskiej administracji podatkowej oświadczył, że szybkość, z jaką zadziałał sąd, trochę dziwi, ale - według niego - wszystko odbyło się zgodnie z prawem.
"Jest to bardzo niepokojące z punktu widzenia bezpieczeństwa inwestycji na Ukrainie. Z czymś takim, jak obecne wydarzenia wokół 'Magnusa', spotykam się po raz pierwszy w życiu" - powiedział kilka dni temu polski konsul handlowy we Lwowie Michał Uziębło.
"Jest to wydarzenie bezprecedensowe. Według mnie, kryje się za tym administracja podatkowa Lwowa z jej byłym przewodniczącym Serhijem Medwedczukiem (bratem Wiktora Medwedczuka, szefa administracji prezydenta Ukrainy). Ludzie, którzy nielegalnie przejęli kontrolę nad 'Magnusem', są z nim powiązani, a w przeszłości, jako biznesmeni, działali pod przykryciem naszej milicji podatkowej" - wyjaśnia na stronach lwowskiej gazety "Wysokyj Zamok" deputowany do ukraińskiego parlamentu Taras Stećkiw. Pochodzący ze Lwowa Stećkiw ostrzega, że konflikt należy rozwiązać szybko, gdyż inaczej lwowszczyzna długo nie zobaczy nowych inwestycji zagranicznych.
Obie strony konfliktu wystąpiły z pozwami sądowymi. Konik jest zdania, że prawne przepychanki będą trwały miesiącami, jeśli nie dłużej, na czym ucierpi jego biznes. Na razie sytuacja jest patowa, gdyż kolejny sąd, tym razem we Lwowie, 28 stycznia odebrał prawo zarządzania "Magnusem" nowemu kierownictwu.
Lwowska prasa od miesięcy informuje o samowoli i zawziętości, z jaką miejscowa administracja podatkowa uderza w przedsiębiorców, którzy kojarzeni są z opozycją polityczną. W tym przypadku, jak sugerują miejscowe gazety, o politykę nie chodzi. Kłopoty polskich przedsiębiorców wzięły się zapewne stąd, że ktoś, kto ma powiązania z władzami, zdecydował się na przejęcie dobrze prosperującego obiektu, jakim - jak podkreślił Konik - jest dom towarowy "Magnus".