PolskaPołożne na łopatkach

Położne na łopatkach

Położne z Rybnika mówią, że pracują
ostatnio jak akwizytorki - chodzą po domach i namawiają kobiety do
podpisywania deklaracji korzystania z ich usług. Często spotykają
się jednak z lekceważeniem. I nie ma się co dziwić, twierdzi
"Trybuna Śląska". Bo jak namówić 70-latkę do opieki położnej?

- Śmieją się ze mnie i pytają po co im w tym wieku położna - mówi Grażyna Malinowska. Winne tym absurdalnym sytuacjom są jak zawsze dziwne i niejasne przepisy. Narodowy Fundusz Zdrowia wymaga, by na każdą z położnych przypadało 6600 deklaracji od pacjentów. Ryszard Stelmaszczyk, rzecznik prasowy śląskiego NFZ twierdzi jednak, że deklaracje do przychodni, które składaliśmy do 1 października 2004 roku, są obowiązujące zarówno dla lekarzy, pielęgniarek środowiskowych jak i położnych. Te ostatnie mają jednak inne zdanie...

- Polacy deklaracje składali masowo pod koniec lat 90-tych. I może nie musiałybyśmy zbierać nowych, gdybyśmy wciąż pracowały w tej firmie co wtedy - tłumaczy Barbara Gardyjas, szefowa NZOZ Pro Feminae. - Ale przecież od tego czasu wszystko się zmieniło, nie ma już na przykład rybnickiego Zakładu Lecznictwa Ambulatoryjnego, a położne pracują tylko w naszej firmie. I dlatego biegają dziś od domu do domu szukając... kobiet.

Wiek się nie liczy - jeśli położna ma pod opieką kobietę, która urodziła właśnie córeczkę namawia ją do podpisania deklaracji w imieniu noworodka. No i pyta też, czy w domu jest babcia, albo nawet prababcia. - A stare deklaracje na przychodnie? I tak obowiązują nas tylko do końca roku, a mówimy przecież o świadczeniach na rok 2005 - wyjaśnia Gardyjas.

Największy paradoks to jednak liczba obowiązkowych deklaracji, przypadających na jedną położną. W przypadku Rybnika, gdzie jest ich dziewięć, okazuje się że, powinny zebrać prawie 60 tysięcy deklaracji!

NFZ nie widzi jednak problemu. Ryszard Stelmaszczyk przekonuje, że jeśli położnym nie uda się zebrać wymaganej liczby podopiecznych, NFZ zapłaci za tyle ile mają - sto, dwieście czy trzysta osób.

Same zainteresowane doskonale wiedzą, że za taką sumę nie da się wyżyć - 200 podopiecznych to 80 złotych miesięcznie. Zdaniem Barbary Gardyjas jeśli jej pracownice nie wyrobią limitu, trzeba będzie zamknąć interes, bo wówczas jej NZOZ zejdzie poniżej granicy opłacalności. I wtedy w 150-tysięcznym Rybniku nie będzie już ani jednej położnej...(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)