Północnokoreański program atomowy „na tapecie”
W hotelu rządowym w Pekinie rozpoczęły się kluczowe rozmowy sześciu państw, poświęcone kryzysowi związanemu z północnokoreańskim programem atomowym.
27.08.2003 | aktual.: 27.08.2003 07:43
W mających trwać do piątku włącznie rokowaniach - prowadzonych za zamkniętymi drzwiami - uczestniczą delegacje obu Korei, Chin, USA, Rosji i Japonii.
Zanim delegacje sześciu państw zasiadły przy sześciokątnym stole rozmów, uścisnęły sobie dłonie, składając też krótkie oświadczenia dla prasy.
Witając zgromadzonych, przedstawiciel gospodarzy, przewodniczący chińskiej delegacji wiceminister spraw zagranicznych Wang Yi apelował o cierpliwość i dobrą wolę, wzywając strony do skutecznego szukania pokojowego rozwiązania problemu. Podobnej treści oświadczenie złożył także szef delegacji rosyjskiej, wiceminister Aleksander Łosiukow, apelując również do obecnych o rozwiązanie problemu północnokoreańskiego nie tylko w toku wielostronnych rokowań, lecz także - rozmów dwustronnych.
Jak do tej pory strona amerykańska jednak nie potwierdziła gotowości nawiązania takich bezpośrednich rozmów z Północnymi Koreańczykami, o co od dawna zabiega Phenian. Delegacje USA i Korei Północnej zostały jednak umieszczone tuż obok siebie przy stole rokowań, co - jak pisze agencja Kyodo - ma umożliwić przedstawicielom obu stron "nieformalne kontakty" w toku rokowań.
W środę rząd Korei Północnej po raz kolejny podkreślił natomiast, iż warunkiem powodzenia rozmów w Pekinie musi być "zmiana stanowiska" Stanów Zjednoczonych a przede wszystkim - zawarcie paktu o nieagresji. W komentarzu, opublikowanym we wtorek na łamach rządowego dziennika "Rodong Sinmun", Phenian ostrzegł by USA "nie stawiały nierozsądnych warunków" , powtarzając też, że jakiekolwiek sankcje, które społeczność międzynarodowa chciałaby nałożyć na Koreę Północną, oznaczać będą wojnę. Za wprowadzeniem sankcji wobec Phenianu opowiadają się zwolennicy twardej linii w Waszyngtonie.
Zdaniem pekińskiego korespondenta agencji Reutera, rozmowy prawdopodobnie ograniczą się do przedstawienia stanowisk stron ; podobnie jak Północni Koreańczycy, którzy musza konsultować wszelkie decyzje z centralą w Phenianie, także szef delegacji amerykańskiej James Kelly został upoważniony do zaprezentowania stanowiska Waszyngtonu , natomiast nie ma uprawnień do prowadzenia negocjacji w kluczowych kwestiach. "Rola Kelly'ego ograniczona jest wyłącznie do roli słuchacza" - powiedział przedstawiciel administracji USA, cytowany przez agencję Reutera.
Waszyngton, Tokio i Seul zgadzają się w głównej kwestii - konieczności denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego; różni je jednak podejście do sposobu działania. Według japońskiej agencji Kyodo, faktycznie - wbrew oficjalnym deklaracjom - nie udało się ustalić jednolitego stanowiska trzech państw na pekińskie rozmowy.
Według Waszyngtonu, warunkiem jakichkolwiek ustępstw musi być całkowita rezygnacja Korei Północnej z ambicji atomowych. USA także niechętnie przyjęły propozycję Seulu, by w czasie rozmów przedstawić delegacji Phenianu konkretny program pomocy gospodarczej trzech państw dla Korei Północnej.
Japonia z kolei zapowiedziała, że wbrew stanowisku Waszyngtonu i Seulu, poruszy podczas rozmów sprawy pozostających w Korei Płn. rodzin Japończyków, porywanych przez wywiad północnokoreański. USA i Korea Płd. uważają, że sprawa ta winna być oddzielona od głównego tematu - pakietu atomowego.
Jakkolwiek sześciostronne rozmowy określane są mianem kluczowych dla przyszłości Półwyspu Koreańskiego, to większość obserwatorów wątpi, by doprowadziły do przełomu. Negocjacje prowadzone w czasie poprzedniego kryzysu, związanego z północnokoreańskim programem atomowym w latach 1993-1994, trwały w sumie 18 miesięcy.
Trwający obecnie północnokoreański kryzys atomowy rozpoczął się w październiku 2002 roku, gdy Phenian miał przyznać się do prowadzenia programu zbrojeń jądrowych. Następnie Korea Północna wydaliła ONZ-owskich inspektorów i wycofała się z traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, uruchamiając też reaktor jądrowy w swym ośrodku w Jongbion.