Polki w Holandii: pracodawca bił nas i kopał
- On straszy, że nas podpali! - alarmuje Bożena Pesta, jedna z pracownic na holenderskiej fermie truskawek, której właściciel nie chce wypłacić zarobionych przez Polki pieniędzy. Trzy Polki skarżą się, że pracodawca je bił i kopał - informuje TVN24. Oskarżany pracodawca konsekwentnie unika rozmów z mediami. W sprawie interweniował polski konsul, kobiety będą mogły wrócić do kraju jeszcze w piątek i mają otrzymać zaległe wypłaty.
14.08.2009 | aktual.: 14.08.2009 16:48
Na farmie w holenderskim Oirschot pracowało 80 Polaków - głównie kobiet, bo mężczyzna był tylko jeden. Pieniądze zarabiali zbierając truskawki. Okazało się jednak, że pracodawca nie chce im zapłacić. Pracownicy rozpoczęli więc strajk.
Sprawą zainteresowała się cała Holandia, kiedy wyszło na jaw, że mężczyzna odciął Polakom wodę i nie dawał im jedzenia. Mimo presji opinii publicznej, właściciel farmy nadal nie chce zapłacić za pracę.
Polski konsul: będą zaległe wypłaty i możliwość powrotu do kraju
Sprawą zajęły się holenderskie związki zawodowe i polski konsulat w Hadze. Według konsula RP Leszka Rowickiego, pretekstem, pod którym właściciel wstrzymał wypłaty pracującym na jego farmie Polkom, był urlop księgowej.
Jak dodał konsul, poszkodowane Polki jeszcze w piątek będą mogły wrócić do kraju. Kobiety mają również otrzymać pieniądze należne im za pracę.
Obecnie - według konsula - sytuacja wydaje się zmierzać ku szczęśliwemu końcowi. - Panie otrzymają wynagrodzenie w pełnej wysokości - zapewnia Rowicki.
Polki mają teraz otrzymać do akceptacji rozliczenia. Gdy się z tym uporają, plantator ma przelać ich wynagrodzenia na konto holenderskiego Związku Pracodawców Przemysłu Rolnego. Ten z kolei będzie przekazywał pieniądze kobietom. Taka droga jest konieczna, bo nie wszystkie panie mają konta; większość posiada rachunki w polskich bankach i nie ma możliwości sprawdzenia, czy ich pensje są już zaksięgowane.
Organizacją przejazdu Polek do kraju zajmie się Związek Pracodawców Przemysłu Rolnego; opłata za transport będzie potrącona z ich wynagrodzeń.
Jak poinformował Rowicki, nie wszystkie panie brały udział w strajku i nie wszystkie zapewne wrócą do kraju. Według konsula, kobiety, które zdecydują się zostać w Holandii, będą mogły nadal pracować na farmie; część z nich znalazła już pracę w okolicy.
- Panie powiedziały, że nie ruszą się z miejsca do momentu, kiedy nie otrzymają potwierdzenia, że pieniądze za ich pracę zostały wpłacone na konto Związku - powiedział Rowicki, relacjonując spotkanie z kobietami.