ŚwiatPolka na Manhattanie, czyli skandal i szaleństwo Nowego Jorku

Polka na Manhattanie, czyli skandal i szaleństwo Nowego Jorku

Urodzona w Polsce, wychowana na Manhattanie. Z trudem próbuje odnaleźć się w Warszawie, z przyjemnością gubi się w Nowym Jorku. Zuzanna Głowacka zadebiutowała zbiorem felietonów "Manhattan pod wodą", zabawno-gorzkimi historiami o depresji, rasizmie, stereotypach i obcości. Przy okazji wspomina o znajomości z bohaterem jednej z największych afer w historii amerykańskiego dziennikarstwa, niemal równie głośnej co Watergate. Czy miasto, które nigdy nie śpi, rzeczywiście ma szmergla? I jak w Wielkim Jabłku odnajdują się Polacy?

Polka na Manhattanie, czyli skandal i szaleństwo Nowego Jorku
Źródło zdjęć: © AKPA

Felietonistka miesięcznika kulturalnego "Bluszcz", córka znanego pisarza, jest wielbicielką nieprzewidywalnego Nowego Jorku. Jak pisze, "nie ma innego amerykańskiego miasta, którego mieszkańcy byliby tak samo uparci, dumni i miastowo-patriotyczni jak nowojorczycy". "Nowy Jork zaakceptuje wszystkich" - dodaje autorka. Rzeczywiście, każdy, kto odwiedził Wielkie Jabłko, przyznałby chyba, że szaleństwo to drugie imię tej metropolii - nikogo nie dziwi mężczyzna tańczący na ulicy ze słuchawkami na uszach, ludzie notorycznie przechodzący na czerwonym świetle, kobieta wygłaszająca kazanie do gołębi w parku czy tłum ćwiczący jogę na Times Square. To ostatnie jest akurat bardzo pozytywnym "szaleństwem", podobnie jak gejowska parada, najbardziej kolorowa i "crazy" ze wszystkich nowojorskich parad.

Każdy nowojorczyk, jeśli tylko go na to stać, obowiązkowo chodzi do "shrinka" podreperować swoją psychikę (znam parę Polaków, która jednak musiała przestać uczęszczać razem na sesje - dramatycznie różnili się w ocenie profesjonalizmu psychoterapeuty). Po masażu czy akupunkturze u znajomego Chińczyka na Manhattanie nie zawadzi wpaść też do astrologa.

"Mam tu straszny dom wariatów!"

W legendarnym, choć mocno hermetycznym "New Yorkerze" widziałem kiedyś rysunek satyryczny: psychoterapeuta spogląda znużony na pacjenta leżącego na kozetce. Następnie mówi przez telefon do żony: - Kochanie, będę później w domu. Mam tu straszny dom wariatów! Pamiętam, że Nowym Jorkiem bardziej zacząłem się interesować po przeczytaniu kilku mrocznych książek Paula Austera, szczególnie "Trylogii Nowojorskiej", bo nie ma jak świrować i spacerować po Brooklynie (patrz też film "Dym", "Brooklyn Boogie") czy wśród wieżowców na Manhattanie (patrz "Annie Hall" Allena).

Obraz
© Gejowska parada 24 czerwca na Piątej Alei (fot. AFP / Timothy Clary)

"Manhattan pod wodą" Zuzanny Głowackiej kojarzy się z "Seksem w wielkim mieście", "Dziennikami Bridget Jones" - tu też bohaterami są 30-latki walczące z depresją i samotnością. Autorka przygląda im się z dystansem i poczuciem humoru, ale nie kpi z nich. Naigrywa się natomiast np. z mody na Facebooka, podrywów na Dostojewskiego w nowojorskim metrze i pseudodziennikarskich odkryć w stylu: "Młodzi ludzie w Nowym Jorku nie uprawiają seksu!". Kąśliwie komentuje amerykańską pruderię, która każe oburzać się na nagi biust Janet Jackson w telewizji i jednocześnie pożerać oczami wyuzdane teledyski 16-letniej Britney Spears, promującej dziewictwo, fascynować się się zdradami Tigera Woodsa, Clintona itp. Tak na marginesie - amerykańskie przyjaciółki autorki mają złe zdanie o polskich mężczyznach, którzy ponoć... nie lubią używać prezerwatyw.

"Byłam bardziej 'czarna' niż 'biała', bo byłam Polką"

Głowacka, która m.in. była wolontariuszką w więzieniu Sing Sing opowiada o trudnej walce ze stereotypami. Często wspomina dzieciństwo w kraju, w którym polityczna poprawność nie do końca wymazała podziały rasowe. Okazuje się, że ofiarą dyskryminacji można zostać nie tylko z powodu koloru skóry, często chodzi też o status i pochodzenie. "W elitarnym Nightingale byłam bardziej "czarna" niż "biała", bo byłam Polką i miałam stypendium. Oprócz mnie jedynymi uczennicami (szkoła jest żeńska), które miały stypendium, były czarne. A jedyne Polki oprócz mnie były sprzątaczkami albo nianiami, które młodsze uczennice odbierały ze szkoły. Dla białych dzieci multimilionerów ja i czarne uczennice byłyśmy prawie tego samego koloru."

W szkole publicznej Głowacka-nauczycielka dowiedziała się od tzw. trudnej młodzieży, że jest ...Mulatką. Biali byli dla jej uczniów niedostępni, znali ich tylko z telewizji. "Rodzice oduczali dzieci bezsensownych marzeń o "białej" pracy, np. lekarza albo prawnika, i namawiali na rozsądną karierę baseballowca albo koszykarza. Po zwycięstwie Obamy to się powoli zmienia...". Te refleksje na temat wykluczonych znajdziemy w felietonie opisującym absurdalną dyskusję na temat, czy Michael Jackson był biały czy czarny.

Przypomina mi to historię, którą opowiedział mi znajomy Polak, nowojorczyk. Ortodoksyjni Żydzi, co pewien czas, z okazji jakiegoś swojego święta nawracają przechodniów na Manhattanie. Jeden z nich zaczepił mojego znajomego. - Are You Jewish? - zapytał, co samo w sobie pachnie segregacją. - No, I'm a human being - wypalił mój znajomy, stroniący od religii. - Czemu nie zapytasz mnie? To ja jestem Żydem! - oburzył się znowu kolega mojego znajomego, który stał obok. Trudno udawać, że w Nowym Jorku nie istnieją odrębne społeczności, a jednak jak sam mogłem się przekonać w Williamsburgu, na Queensie czy w Harlemie, ten tygiel kulturowy wcale nie grozi wybuchem, wręcz przeciwnie. Bo w Nowym Jorku prawie każdy jest przyjezdny. Choć muszę przyznać, że w Harlemie w okolicach głównej 125. Ulicy czułem się dość obco, dostałem też od czarnoskórego ochroniarza jakiegoś urzędu zakaz fotografowania graffiti na murze. Ale może po prostu nie znałem fajnych lokali i odpowiednich "braci" (brou) w tej dzielnicy...

"Ufałam mu, a to był psychopata i kłamca"

Głowacka wspomina o znajomości z Jaysonem Blairem, który w 2003 r. stał się bohaterem jednej z największych afer w historii amerykańskiego dziennikarstwa, niemal równie głośnej co Watergate. Zaledwie 27-letni dziennikarz, który w ciągu czterech lat pracy w "New York Timesie" napisał ponad 600 artykułów (wiele znalazło się na pierwszej stronie gazety), po wyjątkowo ewidentnym plagiacie został z wielkim hukiem zwolniony z pracy. Razem z nim pracę stracił sekretarz redakcji Gerald Boyd i redaktor naczelny Howell Raines. "Błędy" czy konfabulacje Blaira wynikały m.in. z tego, że wolał rozmawiać przez telefon niż jechać na miejsce zdarzenia, utrzymywał, że jest np. w sądzie w Waszyngtonie, a potem okazywało się, że był w tym czasie na lunchu Nowym Jorku. Niektóre wypowiedzi wymyślał, spisywał z innych gazet, wykorzystywał w relacjach szczegóły zauważone na zdjęciach. Błędne detale często służyły emocjonalnemu koloryzowaniu. Przeciwko takim praktykom protestowały
m.in. rodziny żołnierzy zabitych w Iraku. Blair zmyślał już jako redaktor gazety studenckiej, potem wprowadził szefów "New York Timesa" w błąd, utrzymując, że jest absolwentem University of Maryland.

Obraz
© Jayson Blair, bohater skandalu w 2003 r. (fot. AFP / Mark Mainz)

Głowacka twierdzi, że padła ofiarą Blaira, na początku wierzyła w jego wersję zdarzeń, wsparła go i z tego powodu musiała zrezygnować z kariery w słynnej gazecie. Wspomina, że gdy afera wybuchła, sekretarz redakcji bał się, że Blair popełni samobójstwo. "Obleciałam z nim kilkunastu lekarzy i kilka szpitali psychiatrycznych. Poznałam jego przerażoną rodzinę, która przyjechała z Virginii. Ufałam mu. Potem okazało się, że mnie też oszukał. Nie doceniłam rozmiarów jego psychopatii" - pisze Głowacka. Blair "odwdzięczył się" gazecie książką "Burning Down My Masters' House", powstały też inne książki na ten temat oraz sztuka teatralna. Bohater skandalu twierdził, że jego sprawa miała podtekst rasistowski, znowu ze strony niektórych jego przełożonych padły stwierdzenia sugerujące, że szybki awans dziennikarza na stanowisko reportera krajowego
był uwarunkowany właśnie kwestią rasową. Od kilku lat Blair - jak informuje na swojej stronie - zajmuje się szkoleniami z "przywództwa, rozwoju kariery oraz życia".

Autorka poświęciła temu tematowi tylko dwa felietony, a wydaje się, że jest to temat na powieść. Podobno teraz nad nią pracuje. Akurat do tej wstrząsającej historii lekki styl felietonu nie bardzo pasuje i zostawia niedosyt. Gdy czytamy, że ktoś był "psychopatą, kłamcą", a jednocześnie "cudownym dzieckiem dziennikarstwa", chcemy poznać więcej - niekoniecznie tabloidowych - szczegółów, kolejne sceny dramatu "tajemniczej blondynki z egzotycznej Polski i czarnego mistyfikatora". Równie fascynującym, lecz nieobecnym w szerszym kontekście tematem jest beznadziejna walka z brukowcami ("Zrobili z nas niemal Bonnie i Clyde'a") czy ucieczka Głowackiej z Nowego Jorku do Miami, od kłamstw i nagonki dziennikarzy. Mnie osobiście w książce zabrakło też wątków kulturalnych związanych z Polakami. Dla bardziej wymagających czytelników "Manhattan pod wodą" może się wydać tylko ślizganiem po powierzchni, zbiorem szkiców, ale wielbiciele krótkich form wypoczywający na plaży powinni być usatysfakcjonowani.

Inni Polacy też rozpracowują New York

Nowy Jork wciąż jest na topie, bo umie sprzedać swoją mitologię w muzyce, serialach, filmach, książkach. Chodząc po mieście ma się wrażenie przebywania na planie filmowym, niekoniecznie w stylu przaśnego "Szczęśliwego Nowego Jorku", który pokazał Polaków od najgorszej strony. Czytasz w świetnym "Przewodniku niepraktycznym" Kamili Sławińskiej o cukierni Magnolia z "Seksu w wielkim mieście" i jest już pewne, że nie ominiesz jej, będąc w cudownej dzielnicy Greenwich Village (tam Głowacka chodziła do podstawówki), choć lokal wygląda raczej niefilmowo i skromnie. Słuchasz kawałka "Grand Central" Stańki i już widzisz piękny, rozświetlony dworzec, przymykając oko na śmieci na torach czy stacje metra, które zachwycają tylko sporadycznie, a pachną kontrowersyjnie. Ale za to potrafią zaskoczyć np. oryginalną ceramiką albo rzeźbą. Na koncert Woody'ego Allena w znanym klubie raczej nie będzie cię stać, lecz niektórzy muzycy w metrze są nieźli, a saksofonista w Alei Wiązów w Central Parku gra coś w stylu Coltrane'a i
nikogo to nie dziwi. W Warszawie na taką ofertę muzyczną na ulicach ciężko liczyć, wystarczy posłuchać występów przy stacji metra Centrum.

Obraz
© Joga w Central Parku (fot. AFP Theo Zierock)

Nowy Jork jest szalenie kosmopolityczny - nie jestem zaskoczony, gdy w siedzibie Fundacji Kościuszkowskiej starszy, brodaty mężczyzna mówi do mnie tylko po angielsku. Prawie na każdym rogu jest kościół, lecz wyznania są różne, mieszają się też kuchnie z całego świata (ech, Little Italy, Chinatown, hinduskie knajpki w East Village czy meksykańska sieć Chipotle na Manhattanie), choć hot-dogi znośne są chyba tylko na Coney Island. Polacy podobno wyprowadzają się z Greenpointu, niektórzy oswajają to miasto, w tym także artyści. Mariusz Kwiecień jest gwiazdą Metropolitan Opera, w marcu były tłumy na otwarciu wystawy Janusza Kapusty "Rhapsody in K-DRON" w Hotelu Gershwin, Grzegorz Jarzyna dostał ostatnio entuzjastyczne recenzje sztuki "Uroczystość" m.in. w "New York Timesie", Stańko, który ma mieszkanie na Manhattanie, grał m.in. w MoMie, a w Carnegie Hall
świetną płytę nagrali Adam Makowicz i Leszek Możdżer. A skoro jesteśmy przy najbardziej prestiżowej sali koncertowej na świecie, warto wiedzieć, że szefem studia nagrań jest tam Polak, Leszek Wójcik. Gościł m.in. Pavarottiego, wielu słynnych muzyków i Ala Gore'a, kipi energią, przemierza Manhattan z prędkością strusia pędziwiatra, aż nie mogłem za nim nadążyć. Można też wspomnieć o znanych polskich grafikach czy pisarzu Januszu Głowackim, który stwierdził kiedyś w "Gazecie Wyborczej", że "okropnie się w Nowym Jorku naupokarzał, ale w końcu nic nie robi pisarzowi tak dobrze jak upokorzenia".

Złośliwi zacytują pewnie fragment książki Głowackiej, gdzie jest mowa o amerykańskiej aktorce polskiego pochodzenia Zuzannie Szadkowski, która jest gwiazdą amerykańskiego serialu "Plotkara", ale dostała rolę sprzątaczki, co potwierdza stereotyp Polaka w USA. Ale stereotypy są wieczne i nie mają jednej narodowości - równie dobrze można przytoczyć news m.in. z "New York Timesa" o wpadce dwóch polskich dziennikarzy, którzy myśleli, że żartują, a obrazili Ukrainki. Jak nas widzą, tak nas potem piszą?

Adam Przegaliński, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)