Polityk musi być jak żona Cezara
Z trudem zachowuję spokój, słysząc, jak
politycy ewidentnie zamieszani w afery mówią, że są niewinni, bo
nikt im niczego nie udowodnił - pisze na łamach "Faktu" prof.
Michał Kulesza.
06.01.2004 | aktual.: 06.01.2004 06:57
Jego zdaniem, w ten sposób politycy ci świadomie mieszają odpowiedzialność karną z odpowiedzialnością polityczną. "A odpowiedzialność polityczna to po prostu zwykła przyzwoitość, która nakazuje politykowi usunąć się, gdy wokół jego działalności namnożyło się zbyt wiele znaków zapytania" - uważa prof. Kulesza.
Dodaje jednocześnie, że życiorys zachodniego polityka jest zazwyczaj przejrzysty. Gdy jednak wyjdą na jaw jakieś jego wpadki, to nie może odpowiedzieć, że jest niewinny, i że trzeba mu najpierw wszystko udowodnić. "Życie publiczne to nie rozprawa przed sądem" - podkreśla prof. Kulesza.
Według niego, nie oznacza oczywiście, że od tej reguły nie ma wyjątków. "Sam przeszedłem przez lustrację i wiem, że wyrok - publiczne życie czy cywilna śmierć polityka nie może zależeć od jednego artykułu w gazecie. Jednak problem polega na tym, że w Polsce często nie mamy możliwości rzetelnej weryfikacji faktów z przeszłości polityka. I to nie dlatego, że brakuje nam wiedzy na ten temat, tylko dlatego, że brakuje odpowiednich mechanizmów oczyszczających nasze życie publiczne" - stwierdza prof. Kulesza.
Stąd też - jak podkreśla - w tej sytuacji cała nadzieja pozostaje w wolnych mediach. "One dają nam szansę na to, że może kiedyś w naszym życiu publicznym wytworzą się standardy podobne do tych, jakie obowiązują w całym cywilizowanym świecie" - uważa prof. Kulesza. (PAP)