Politycy to wcielona prawda
Kilka ostatnich wydarzeń jeszcze wyraźniej dało nam odczuć, że ważnym elementem doktryny politycznej liderów rządzącej partii jest swoisty polityczny solipsyzm, który zakłada, że nic, co istnieje poza umysłem rzeczonych polityków, nie może być prawdą.
Jeśli Trybunał Konstytucyjny odrzuci skargę Platformy Obywatelskiej na te zapisy ustawy samorządowej, które pozbawiają radnych mandatu za opóźnienie w złożeniu oświadczenia majątkowego, będzie to oznaczało, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była zbyt pewna siebie – powiedział w radiu premier Jarosław Kaczyński. Dodał, że jeśli jednak Trybunał uzna tę skargę, będzie to oznaczało, że jest instytucją zupełnie inną niż to, co jest opisane w Konstytucji. Trybunał może więc sobie orzekać, ale będzie orzekał dobrze, będzie działał właściwie, jeśli będzie orzekał tak, jak chciałby Jarosław Kaczyński.
W tym samym wywiadzie radiowym premier powiedział, że Maria Kaczyńska podpisała się pod tekstem wzywającym do zaniechania zmian w konstytucji, gdyż... została wprowadzona w błąd. Nie wiadomo wprawdzie przez kogo, ale sytuacja jest oczywista. W końcu żona prezydenta nie może myśleć inaczej, niż brat prezydenta myśli, że powinna myśleć. Nawet, jeśli ona myśli to samo, co on.
Pewne światło na to, kto może wprowadzać w błąd żonę prezydenta, rzuca wypowiedź jego samego. Lech Kaczyński mówi oto: Kilka lat temu jeden wybitnych polityków zwrócił mi uwagę, że walka o prezydenturę między Kwaśniewskim i Wałęsą była w istocie rozgrywką między aparatem partyjnym i aparatem bezpieczeństwa. Pomyślałem wtedy, że dla mnie było to jasne od początku. Oczywiste dla prezydenta, czyli prawdziwe. Dalsze wyjaśnienia nie są potrzebne.
Tak samo nie są potrzebne konkretne dowody w nieco już zapomnianej sprawie raportu z likwidacji WSI. Mocnym dowodem na okropieństwa dziejące się w tej instytucji – tak napisał Antoni Macierewicz! – jest brak tych dowodów. Jak w klasycznym przykładzie politycznego solipsyzmu, przedstawionym przez Zbigniewa Ziobrę na słynnej konferencji prasowej z niszczarką do bardzo ważnych dokumentów. Wprawdzie w rzeczywistości brak dowodów, ale istnieją w świadomości danego polityka. Czymże jest rzeczywistość wobec świadomości? Zwykłą złudą, marnością, hipotezą, kłamstwem demonów.
Zresztą nie chodzi tylko o to, że to co nie istnieje, istnieje. Inna odsłoną solipsyzmu jest to, że to co istnieje (w rzeczywistości) nie istnieje, jeśli nie ma się tego w głowie. Dlatego w Polsce nie istnieje na przykład problem dyskryminacji homoseksualistów i homoseksualistek. I żaden wiceminister edukacji opowiadający na konferencji prasowej, że „brzydzi się tym zboczeniem”, nie sprawi, że dyskryminacja zacznie istnieć, skoro nie istnieje ona w przekonaniu premiera.
Oczywiście nie tylko przedstawiciele partii rządzącej prawdziwą prawdę mają tylko w swoich głowach. W końcu to posłowie Platformy bardzo ostro krytykują ustawę, która sami forsowali, a politycy SLD zgrywają najbardziej moralne ugrupowanie w Polsce od czasu Bolesława Chrobrego.
Takie podejście do rzeczywistości jest zasadniczo jak najbardziej zrozumiałe. Każdy z nas, choć raz, zamykając oczy, wyobraził sobie, że cały świat, poza naszą świadomością przestał istnieć. Każdy choć raz bardziej wierzył swoim wyobrażeniom, niż świadectwu zmysłów. Czy możemy absolutnie udowodnić coś, co istnieje poza umysłem jednostki? Co się dzieje w lodówce, gdy ją zamykamy? Może zaczynają po nie biegać agenci obcych służb? Albo krasnoludki-polarnicy? W takiej sytuacji należy się cieszyć, że żyjemy w kraju, którym rządzą jednostki tak mocno wierzące w prawdę zawartą w ich głowach. Jednostki tożsame z prawdą.
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska