Politycy PO o wyborach samorządowych
Szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk powiedział, że jego partia nie będzie prowadziła rozmów z innymi ugrupowaniami politycznymi o wspólnym starcie w wyborach samorządowych. Jak mówią politycy PO, główna rywalizacja w tych wyborach rozegra się między ich partią a PiS.
"Życie Warszawy" napisało, że PO namawia PSL do współpracy w przyszłorocznych wyborach samorządowych. Według dziennika, rozmowy PO i PSL powinny ruszyć po Nowym Roku, a politycy nie wykluczają jednej listy, wspólnych kandydatów na wójtów, burmistrzów i prezydentów oraz programu dla wsi.
To jest temat bardziej wywołany przez dziennikarzy - powiedział Tusk. Nic na to nie wskazuje, żeby taka koalicja w przyszłości mogła powstać - podkreślił. Dodał, że PO nie będzie rozmawiała z innymi klubami o wspólnym starcie w wyborach.
Wiceszef PO Jan Rokita powiedział, że ewentualna współpraca Platformy z PSL w wyborach samorządowych to "jest na razie bardzo egzotyczny pomysł", ale on sam nie odżegnywałby się zupełnie od rozmów z ludowcami.
Platforma jest silna w miastach, PSL na wsi. Na użytek wyborów samorządowych można zbudować potencjał, który daje efekt synergii. Że to jest w dzisiejszych warunkach perspektywa politycznie dość ekstrawagancka - tak, ja się z tym zgadzam. Na pytanie, jakie są szanse takiego projektu, powiedziałbym, że nie większe niż 2 do 8 - powiedział Rokita.
Wiceszef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział, że nie słyszał o takim pomyśle jak współpraca jego partii z PSL w wyborach samorządowych. Według niego, dla PO jedynym koalicjantem w tych wyborach mogą być jedynie organizacje pozarządowe, organizacje pożytku publicznego.
Ten cały sektor pozarządowy jest naszym naturalnym koalicjantem i nie sądzę, żebyśmy byli zainteresowani jakąkolwiek koalicją polityczną przed najbliższymi wyborami samorządowymi - ocenił Chlebowski.
Waldy Dzikowski, który w PO ma odpowiadać za przygotowania do wyborów samorządowych, powiedział, że na tym etapie wydaje mu się przedziwne, by rozmawiać o jakiejś współpracy z PSL.
W najmniejszych gminach - powiedział Dzikowski - największe szanse mają kandydaci, którzy nie startują pod szyldem partyjnym, ale już od poziomu powiatu, a także w województwach, wybory samorządowe to wybory polityczne. I tam, gdzie to jest możliwe, pokazywanie szyldu danej partii, w tym przypadku Platformy Obywatelskiej, jest najlepszą promocją dla partii - podkreślił poseł PO.
Politycy Platformy uważają, że główna rywalizacja w wyborach samorządowych rozegra się między ich partią a PiS. Zdaniem Rokity, PO powinna skupić wokół swych list oraz kandydatów na wójtów i burmistrzów "tę całą, dużą część centroprawicy polskiej, która z ideowych, politycznych i różnych innych powodów pozostaje w opozycji wobec obozu braci Kaczyńskich".
Wbrew pozorom w Polsce, w terenie, znacząca większość centroprawicy pozostaje w sporze z obozem braci Kaczyńskich i w związku z tym powinna znaleźć się na użytek wyborów samorządowych pod parasolem ochronnym, pewnego rodzaju protektoratem Platformy - powiedział Rokita.
Według niego, z jednej strony da to szansę "wybicia się w wyborach samorządowych bardzo wielu mądrym, zdolnym, przyzwoitym, a niechętnym Jarosławowi Kaczyńskiemu politykom lokalnym, a po drugie - wzmocni Platformę". To już nie jest egzotyczny projekt, to już projekt całkiem realistyczny - podkreślił wiceszef PO.
Dzikowski powiedział, że w wyborach samorządowych PO chce "zajrzeć" do każdej, nawet najmniejszej gminy i znaleźć tam miejscowego lidera, który będzie identyfikował się z Platformą i budował jej obraz oraz program dla społeczności lokalnej.