Politycy PiS niewinni ws. nieprawidłowości przy prywatyzacji mieszkań?
Politycy PiS, obecna posłanka Mirosława Masłowska oraz radny szczeciński Leszek Duklanowski, nie czują się współodpowiedzialni za nieprawidłowości popełnione podczas prywatyzacji mieszkań komunalnych w Szczecinie w latach 1999-2003.
16.02.2008 | aktual.: 16.02.2008 18:41
Oboje wymieniła z imienia i nazwiska pełnomocnik rządu ds. walki z korupcją Julia Pitera, która wzięła udział wraz z prezydentem Szczecina Piotrem Krzystkiem w konferencji prasowej nt. raportu CBA dotyczącego prywatyzacji mieszkań komunalnych w Szczecinie.
Pitera podkreśliła na konferencji prasowej, że to ówcześni radni, w tym m.in. obecny radny PiS Duklanowski oraz była radna Masłowska, którzy mieli obowiązek nadzoru, są "w pewnym sensie współodpowiedzialni" za nieprawidłowości stwierdzone w tym czasie.
Kontrola Biura wykazała nieprawidłowości przy prywatyzacji mieszkań komunalnych. Według ustaleń CBA, w wyniku niegospodarności miejskich urzędników Szczecin mógł ponieść co najmniej 2,9 mln zł strat. Chodzi o bezprawne sprzedawanie po zaniżonych cenach atrakcyjnych mieszkań. Wśród osób, które tą drogą nabyły mieszkanie, jest m.in. obecny prezydent miasta.
Absolutnie nie czuję się winna. Jako radni nic nie wiedzieliśmy o tym, że dochodziło do takich transakcji- powiedziała Masłowska. Przyznała, że była wówczas radną AWS, a to ugrupowanie było w zdecydowanej mniejszości w radzie. Przypomniała, że podczas tamtej kadencji rady zasiadali w niej m.in. obecny poseł PO Arkadiusz Litwiński czy senator Platformy Krzysztof Zaremba.
Natomiast radny Duklanowski podkreślił, że zawarcie umowy między Szczecinem a wojewodą zachodniopomorskim w sprawie przekazania mieszkań tzw. osobom niezbędnym dla miasta (z tej puli wynajął a potem kupił mieszkanie Krzystek), leżało jedynie w gestii zarządu Szczecina. Radnych nikt o takiej umowie nie poinformował. Nie czuję się w żaden sposób odpowiedzialny, że ktoś w tym czasie w mieście popełniał nieprawidłowości - dodał.
Przypomniał także, że ewentualnie sprawą mogłaby, jeśli miałaby o niej wiedzę, zająć się komisja rewizyjna, której pracami kierował wtedy obecny radny PO Jerzy Serdyński.
To wyjątkowa złośliwość ze strony minister Pitery. Zachowała się tendencyjnie - zaznaczył.
Już podczas konferencji dziennikarze przypomnieli minister, że w radzie zasiadali politycy PO. Pitera odparła wówczas, że sprawa nabrała charakteru politycznego, więc ona odpowiada także politycznie, choć nie lubi tego czynić w podobnych przypadkach, dlatego właśnie wymieniła te nazwiska.