Politycy PiS krytykują rząd: "Weźcie się do roboty!"
Państwo polskie nie jest przygotowane na sytuację klęski powodziowej, rząd nie wyciągnął wniosków z zeszłorocznej powodzi - uważają politycy PiS. Działacze tej partii zaapelowali do rządu, by "wziął się do roboty".
20.01.2011 | aktual.: 20.01.2011 15:00
- Jesteśmy zaniepokojeni sytuacją, pytaliśmy rząd, jak przygotowuje się do zapobieżenia klęsce powodzi i udzielenia pomocy powodzianom. Odpowiedzi są niestety bardzo niepokojące - mówił poseł PiS Marek Suski.
- Wzywamy rząd Donalda Tuska, by wziął się do roboty. Idzie kolejna powódź, a obywatele nie mogą spać spokojnie - zaapelował.
Jak mówił poseł, gdy przed trzema laty rząd PiS przekazywał władzę PO, zostawił gotowy plan przeciwpowodziowy. - Ten plan został przez minister rozwoju regionalnego Edytę Bieńkowską wyrzucony do kosza. Trzy lata temu również na te inwestycje zostały zaciągnięte kredyty, dziś wykorzystanie tych kredytów jest poniżej 2% - podkreślił.
Posłowie PiS mówili także o raporcie NIK, z którego wynika m.in., że przez opieszałość urzędników i cięcia budżetowe w Polsce opóźnia się realizacja kluczowych inwestycji przeciwpowodziowych.
- NIK obnażyła z dużą drastycznością to, (...) że państwo polskie, jego struktury rządowe i samorządowe, nie są absolutnie przygotowane do radzenia sobie w sytuacji klęski powodziowej przed, w trakcie, a także przy usuwaniu skutków powodzi - oceniła poseł Marzena Machałek.
Według niej, nie są realizowane praktycznie żadne zabezpieczenia przeciwpowodziowe, brakuje także spójnego systemu zarządzania kryzysowego. - To mocno ujawniła sytuacja w Bogatyni.(...) Zainteresowanie państwa sprawą Bogatyni skończyło się wraz z zainteresowaniem Bogatynią mediów - mówiła.
Podkreśliła, że nie powstał rządowy plan odbudowy Bogatyni. - Mam raport od władz samorządowych na temat tego, co się dzieje w Bogatyni. Dziś wiem, że są ogromne problemy. Samo miasto poniosło straty na ponad 125 mln, 500 osób nie ma własnego dachu nad głową w dalszym ciągu - powiedziała, dodając, że nie jest także realizowana odbudowa koryta rzeki Miedzianki.
- Państwo zostawia miasta, gminy, które uległy katastrofom powodziowym samym sobie i wraz z zanikiem zainteresowaniem mediów, kończy się zainteresowanie państwa - przekonywała posłanka.
Edward Siarka podkreślił, że polski rząd nie wyciągnął wniosków z zeszłorocznej powodzi. - Raport NIK po raz kolejny ujawnił, że nie wyciągamy wniosków z tego zdarzenia. (...) Na Lubelszczyźnie okazało się, że organy administracji państwowej nie korzystają z podstawowego instrumentu, jaki dał Sejm, czyli ustawy o zarządzaniu kryzysowym - zaznaczył. Jak mówił, chodzi o plany pomocy i dozoru nad urządzeniami.
- W związku ze zmianami ustawowymi zostały zlikwidowane przy zakładach melioracji gospodarstwa wodne i gospodarstwa pomocnicze. Okazało się, że de facto zwolniono wszystkich ludzi, którzy dozorowali urządzenia melioracyjne, przeciwpowodziowe i doglądali wałów przeciwpowodziowych - mówił. W wielu obszarach następują masowo podtopienia, zalania terenów, co może doprowadzić do "dramatycznych sytuacji" m.in. w Sandomierzu czy na terenach wzdłuż Wisły.