Politycy obiecują Polakom, że rozwiążą wszystkie ich problemy
Litewscy politycy, zarówno ci z koalicji rządzącej, jak też z opozycji, deklarują, że spełnią postulaty polskiej mniejszości na Litwie. Pozwolą na oryginalną pisownię polskich nazwisk, rozwiążą sprawę podwójnego nazewnictwa ulic oraz obiecują złagodzić skutki przyjętych przed ponad rokiem poprawek do kontrowersyjnej ustawy oświatowej. A wszystko to na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi.
25.09.2012 | aktual.: 26.09.2012 13:55
Minister oświaty i nauki Gintaras Steponavicius, który do niedawna twardo bronił ustawy przed zarzutami, że dyskryminuje polską mniejszość, oświadczył, że jego resort już złagodził jej skutki wprowadzając ulgi egzaminacyjne dla szkół mniejszości narodowych. Jego kolega, a zarazem lider należącego do centroprawicowej koalicji rządzącej Ruchu Liberałów, Eligijus Masiulis zapowiedział zaś, że jego ugrupowanie będzie chciało jak najszybciej uchwalić poprawki pozwalające na oryginalną pisownię polskich nazwisk oraz używanie podwójnych nazw ulic w miejscowościach w większości zamieszkałych przez polską mniejszość.
Dużo obiecują, nie spełniają obietnic
Podobne obietnice składają też inne ugrupowania. Te obietnice padają jednak tylko w debatach przedwyborczych. Ile są warte, polska mniejszość na Litwie już nie raz miała okazję się przekonać. Przed każdymi kolejnymi wyborami litewscy politycy obiecują Polakom wiele. Niestety nigdy później nie spełniają swoich obietnic, nawet wtedy, gdy współpracują w koalicji rządzącej z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie, w której programie postulaty polskiej mniejszości zawsze były na pierwszym miejscu.
- Swoimi działaniami przekonamy polską mniejszość, że nie tylko AWPL dba o jej interesy - miał powiedzieć po ostatnich wyborach premier Andrius Kubilius, lider stojącego na czele koalicji rządzącej Związku Ojczyzny - Chrześcijańskich Demokratów Litwy. Premier zapowiedział też, że do 2013 roku pomyślnie zakończy zwrot ziemi na Wileńszczyźnie. I choć powołał nawet specjalną komisję, która ten proces miała zakończyć, polska mniejszość wciąż czeka na jakiekolwiek wyniki jej pracy.
Jedynym efektem pracy komisji jest to, że Polakom obecnie grozi kolejne wywłaszczenie. Rząd Kubiliusa postanowił zapłacić im za niezwróconą ziemię, tyle tylko, że ich parcele są wyceniane kilkadziesiąt razy mniej niż wynosi wartość rynkowa ziemi w Wilnie i okolicach.
Politycy debatują o Polakach
Sprawy polskiej mniejszości oraz relacje z Polską były też tematem debaty przedwyborczej liderów pięciu partii, które prowadzą w sondażach przedwyborczych. Musieli oni odpowiedzieć między innymi na pytanie: w jaki sposób należy poprawić relacje z Polską oraz spełnić oczekiwania polskiej mniejszości na Litwie?
Zdaniem lidera Partii Socjaldemokratów, Algirdasa Butkeviciusa, należy po prostu zaczekać na wyniki wyborów. - Wtedy usiądziemy z polskimi kolegami do stołu i w sposób cywilizowany rozstrzygniemy wszystkie problemy - oświadczył lider socjaldemokratów, którego ugrupowaniu sondaże przedwyborcze prognozują zwycięstwo. Prawdopodobnie, więc po wyborach to Butkevicius będzie nowym premierem Litwy. Przynajmniej według sondaży. Kolejny "sondażowy" premier - lider Partii Pracy Wiktor Uspaskich - uważa z kolei, że problemy polskiej mniejszości są wydumane. Sam Uspaskich jest Rosjaninem i mówi, że jego dzieciom nie są potrzebne ulgi egzaminacyjne na maturze z litewskiego. Wtóruje mu wiceprezes partii Vydas Gedvilas, który uważa, że na Litwie musi być używany wyłącznie język litewski. - Co dotyczy nazwy ulic i innych spraw, to mieszkamy na Litwie i tu obowiązuje język litewski - powiedział Gedvilas.
Lider socjaldemokratów Algirdas Butkevicius uważa, że problemy w relacjach z polską mniejszością i samą Polską są ogromne i oskarża o to centroprawicową koalicję Kubiliusa, zaś przyjęta wbrew woli polskiej mniejszości ustawa oświatowa - w opinii Butkeviciusa - ostatecznie pogorszyła polsko-litewskie relacje. – To niespotykana dotąd sytuacja, bo wcześniej Polska była naszym partnerem strategicznym, zaś prezydenci Algirdas Brazauskas i Lech Wałęsa podpisali traktat oraz porozumienie w sprawie powołania grupy roboczej do spraw polsko-litewskich. Jednak do dziś takiej grupy nie powołano. Co więcej, ustawa oświatowa ostatecznie pogorszyła nasze relacje. Dlatego znowu musimy wspólnie usiąść i podpisać nowe porozumienie - proponuje Algirdas Butkevicius.
"Z Warszawą rozmawiać nie będziemy"
Z kolei wiceprzewodniczący Porządku i Sprawiedliwości, poseł Valentinas Mazuronis uważa, że w kwestii problemów polskiej mniejszości trzeba rozmawiać z litewskimi Polakami, a nie zaś z władzami w Warszawie. Poseł uważa jednak, że sprawa nowej ustawy oświatowej, przeciwko której protestują Polacy, nie podlega dyskusji. - Problem z ustawą jest rozdmuchany. Oni (polska mniejszość - przyp.red.) powinni być z niej zadowoleni. I niech pan Sikorski nie ingeruje w nasze sprawy wewnętrzne, bo rozwiązań tych problemów musimy szukać dyskutując z mniejszością polską na Litwie, a nie z rządem w Warszawie - uważa Mazuronis.
Tymczasem dotychczasowe głosowania jego klubu parlamentarnego (do którego należą również trzej posłowie AWPL) w tzw. sprawach polskich, dowodzą, że Porządek i Sprawiedliwość zawsze był przeciwko postulatom polskiej mniejszości, a większość jego posłów głosowała zarówno przeciwko ustawie o pisowni polskich nazwisk, jak też za przyjęciem ustawy oświatowej, która zdaniem litewskich Polaków ogranicza i dyskryminuje polskie szkolnictwo na Litwie.
Litewscy politycy przed wyborami obiecują dużo. Po wyborach niestety zapominają o swoich obietnicach. Zobaczymy jak będzie tym razem i czy lider socjaldemokratów, który na razie, według sondaży - ma największe szanse na wygraną w wyborach, będzie w stanie poprawić nadszarpnięte relacje polsko-litewskie. Wybory parlamentarne na Litwie odbędą się 14 października.
Z Wilna dla polonia.wp.pl
Stanisław Tarasiewicz