Politycy na wózek!
Największa mniejszość w Polsce nie jest
reprezentowana przez nikogo. Około 5,5 mln niepełnosprawnych nie
ma swoich w parlamencie ani w większości władz samorządowych. Ich
problemy sa marginalizowane przez polityków - pisze "Trybuna".
10.09.2004 07:00
Tymczasem kilkusettysięczna mniejszość niemiecka ma zagwarantowane dwa miejsca w poselskich ławach. Homoseksualiści, których jest według różnych szacunków od 1,5 do 2,5 mln, mają w parlamencie sojuszników walczących o ich prawa. Na jeszcze większe poparcie na Wiejskiej mogą liczyć ruchy kobiece - podkreśla "Trybuna".
Zdaniem Sławomira Piechoty, radnego i byłego wiceprezydenta Wrocławia, który od 32 lat porusza się na wózku inwalidzkim, problem tkwi w wykluczeniu społecznym. Nieobecność niepełnosprawnych w polityce jest skutkiem izolacji na wszystkich szczeblach życia. Zaczyna się od edukacji. Niewielu niepełnosprawnych kończy szkoły, nie mówiąc już studiach wyższych. To siłą rzeczy ogranicza szanse zawodowe, w tym szansę aktywnego udziału w polityce - mówi.
Piechota od czerwca 1994 roku działa we wrocławskim samorządzie. Ratusz, w którym funkcjonuje rada i prezydent, ma 140 lat, nie był w najmniejszym stopniu przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Rozważania o dostosowaniu budynku, tak by nie zniszczyć jego zabytkowego charakteru, trwały bardzo długo. Gdy w radzie pojawił się Piechota, sprawa nabrała tempa. Powód był prozaiczny. Prezydent miasta wraz z radnymi byli zmuszeni do wnoszenia mnie na wózku po schodach - wspomina Piechota. To bardzo przyspieszyło proces usuwania barier architektonicznych - dodaje. (PAP)
Więcej: * Trybuna - Politycy na wózek!*