Politycy krytycznie o propozycji LPR
Politycy SLD, UP, PSL, PiS i PO krytycznie
odnoszą się do pomysłu Ligi Polskich Rodzin, która proponuje
blokowanie wszystkich punktów zgłaszanych przez SLD lub rząd pod
obrady Sejmu za wyjątkiem spraw, które są niezbędne dla
funkcjonowania państwa. Liga chce w ten sposób doprowadzić do
przedterminowych wyborów parlamentarnych.
07.07.2003 18:05
Pomysł LPR jest następujący: opozycja nie głosuje, nie ma kworum i punkt spada z porządku obrad Sejmu. Zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "tego rodzaju metoda może zostać zastosowana w jednym czy drugim głosowaniu, ale nie może być metodą stałą. (...) Mamy obowiązki zapisane w ustawie o wypełnianiu mandatu posła i senatora i musimy te obowiązki wypełniać" - podkreślił.
Kaczyński powiedział w Tarnowie, że metoda ta mogłaby się okazać nieskuteczna, ponieważ rząd premiera Leszka Millera dysponuje większością w Sejmie. "Jest pytanie, kto kogo by tutaj przetrzymał. 236 głosów za rządem Millera wskazuje na to, że większość bezwzględną, a więc i kworum, ma rząd" - ocenił Kaczyński, przypominając wynik głosowania nad wotum zaufania dla rządu.
Według sekretarza klubu SLD Wacława Martyniuka propozycja LPR to "najzwyklejsza w świecie anarchizacja życia kraju. (...) Świadczy ona tylko o jakości i charakterze tej partii" - uważa. Martyniuk wątpi, by inne partie przyłączyły się do propozycji LPR. "Nie wierzę, że opozycja, a mówię o poważnej opozycji, doprowadzi do anarchizacji życia kraju" - podkreślił.
Szef klubu Unii Pracy Janusz Lisak uważa, że "LPR jest partią nieodpowiedzialną i nie szanuje zasad demokracji". Według niego jedyne, co Liga ma do zaoferowania, to "polityczne awanturnictwo". "LPR nie ma odpowiedniego poparcia ani siły, więc ucieka się do rozrabiactwa" - podkreślił Lisak. Zaznaczył, że w demokracji obowiązują procedury, które pozwalają każdą sytuację rozwiązywać w sposób odpowiedzialny i skuteczny.
Sekretarz generalny PO Paweł Piskorski uważa, że pomysł blokowania prac w parlamencie na rok przed przystąpieniem do Unii Europejskiej jest chybiony. "Nie możemy się przyłączyć do blokady ustaw, które są potrzebne, związane albo z Unią Europejską, albo ze sprawami wewnętrznymi" - zaznaczył.
"Powinniśmy ten rok wykorzystać bardzo intensywnie. Nie może być takiej sytuacji, że na złość rządowi wylewamy z kąpielą cały szereg ustaw, które muszą być wprowadzone" - dodał Piskorski. "Mamy przed sobą debaty o tak ważnych sprawach jak podatek liniowy, nowa ustawa o finansach samorządowych. Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy je zablokowali" - podkreślił.
Szef klubu PSL Zbigniew Kuźmiuk ocenił, że "blokowanie tego, co przedstawia rząd i SLD, to w praktyce kwestionowanie funkcjonowania Sejmu. (...) W takiej sytuacji lepiej byłoby rozwiązać parlament" - podkreślił. "Bo po co miałby być, jeśli nie będzie nic robił?" - spytał.
Pytany, czy PSL przychyli się do pomysłu LPR, Kuźmiuk odparł, że będzie o tym mowa m.in. na spotkaniu szefów klubów opozycyjnych zwołanym przez PiS. Według Kuźmiuka bardzo trudno odróżnić, który projekt jest niezbędny dla funkcjonowania państwa, a który nie. "Każdy mógłby przyjść z uzasadnieniem, że zgłasza projekt niezbędny" - podkreślił.