Politycy i działacze opozycji komentują zwolnienie Andreja Sannikaua
Zwolnienie 14 kwietnia byłego kandydata na prezydenta Białorusi, opozycjonisty Andreja Sannikaua, skazanego na 5 lat kolonii karnej, białoruscy politycy opozycyjni oceniają jako dowód skuteczności sankcji wobec Mińska i zwycięstwo solidarności.
- To świadectwo skuteczności sankcji i tego, że tylko tak trzeba działać: żądać zwolnienia oraz rehabilitacji politycznej i obywatelskiej wszystkich więźniów politycznych, a także przeprowadzenia wolnych wyborów z udziałem tych, którzy tego zapragną. Tylko wolne wybory mogą zagwarantować, że nie będzie nowych więźniów politycznych - powiedział Radiu Swaboda opozycjonista Wiktar Iwaszkiewicz, który popierał Sannikaua w kampanii przed wyborami prezydenckimi w 2010 r.
Lider Ruchu "O Wolność" i były kandydat w wyborach prezydenckich z 2006 r. Alaksandr Milinkiewicz podkreślił zaś w rozmowie z tą rozgłośnią, że zwolnienie Sannikaua to zwycięstwo solidarności. Wyraził nadzieję, że także inni więźniowie polityczni szybko wyjdą na wolność.
- Choćby władze nie wiadomo jak starały się zastraszyć społeczeństwo i represjonować jego demokratyczną część, zwyciężą i tak ludzie, którzy walczą o demokrację. To zwycięstwo solidarności - zaznaczył.
Walancin Stefanowicz z Centrum Praw Człowieka "Wiasna" uważa nawet, że już w tym roku zostaną zwolnieni wszyscy więźniowie polityczni.
- Myślę, że następny będzie Źmicier Bandarenka (współpracownik Sannikaua-PAP), który też napisał prośbę o ułaskawienie. Jeśli chodzi o innych, to trudno prognozować. Ale sądzę, że do końca roku wszystkich zobaczymy na wolności, być może po wyborach parlamentarnych - powiedział działacz "Wiasny".
Sannikau został w sobotę zwolniony na podstawie prezydenckiej decyzji o ułaskawieniu. - Chcę przekazać wszystkim słowa podziękowania za wsparcie i solidarność. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiego wsparcia i solidarności - powiedział po odzyskaniu wolności portalowi Karta'97.
5 kwietnia prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że w najbliższym czasie rozpatrzy sprawy tych więźniów, którzy sami napisali prośbę o ułaskawienie. - Podejmiemy decyzję co do niektórych osób, które w końcu uznały zgubność swojego stanowiska i polityki wobec własnego państwa - powiedział wtedy.
O podpisaniu przez Sannikaua prośby o ułaskawienie powiadomiła pod koniec stycznia jego żona Iryna Chalip. Jak powiedziała, uczynił to pod wpływem tortur. Na początku lutego poinformował zaś o złożeniu prośby o ułaskawienie chory na kręgosłup Bandarenka, który odbywa wyrok dwóch lat kolonii karnej. Także jego żona podkreślała, że warunki odbywania przez niego kary należy uznać za tortury.
Sannikau dostał w połowie maja 2011 roku wyrok pięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze w związku z opozycyjną demonstracją w Mińsku w wieczór po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 roku. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek.
23 marca ministrowie spraw zagranicznych 27 państw UE po raz kolejny rozszerzyli sankcje wobec Białorusi, m.in. podejmując decyzję o zamrożeniu aktywów 29 firm należących do trzech oligarchów wspierających reżim Łukaszenki. W przyjętej deklaracji ministrowie zapowiedzieli wprowadzanie kolejnych sankcji, "dopóki wszyscy więźniowie polityczni nie zostaną uwolnieni".
Po poprzednim rozszerzeniu sankcji 28 lutego władze Białorusi zwróciły się do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj i udali się na konsultacje, oraz wezwały swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na konsultacje do Mińska. W odpowiedzi wszystkie kraje UE podjęły decyzję o wycofaniu swych ambasadorów z Białorusi.