Politolodzy o ratyfikacji konwencji: to walka o lewicowy i centrowy elektorat
Bronisław Komorowski, ratyfikując konwencję antyprzemocową, chce zyskać w majowych wyborach poparcie elektoratu lewicowego i centrowego - uważają politolodzy. Nie są jednak zgodni, czy decyzja prezydenta wpłynie pozytywnie na jego wynik wyborczy.
13.04.2015 14:59
W ocenie politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Anny Materskiej-Sosnowskiej, ratyfikacja konwencji przez prezydenta to dla niego "szansa na zagospodarowanie centrowego i lewicowego elektoratu". Jak podkreśliła stanowisko prezydenta wobec konwencji będzie go zdecydowanie odróżniało od pozostałych kandydatów prawicowych.
Jej zdaniem kwestia ratyfikacji konwencji będzie wykorzystywana przez prezydenta w kampanii, ale - jak zastrzegła - nie zmieni to w dramatyczny sposób jej biegu.
Materska-Sosnowska zauważyła też, że ogłoszenie decyzji w sprawie ratyfikacji konwencji akurat teraz nie jest przypadkowe. - W kampanii prezydenckiej nie ma gestów i słów niezwiązanych z kampanią i wyborami; myślę, że tu nie ma przypadku, a chodzi po prostu o pozyskiwanie elektoratu lewicowego - oceniła.
Także politolog prof. Kazimierz Kik ocenia, że decyzja Komorowskiego o ratyfikowaniu konwencji antyprzemocowej, to "zarzucenie sieci na polityczne centrum i polityczną lewicę, klasyczne posunięcie poszerzające elektorat". Jak zauważył, prezydent ma już konserwatywnych wyborców oraz tych popierających Platformę Obywatelską, a teraz walczy o wyborców lewicowych.
- Komorowski pokazuje swoją niezależność, pokazuje, że jest politykiem zdecydowanym, że nie ulega naciskom Kościoła i biskupów - powiedział Kik.
W jego opinii lewica nie wystawiła żadnego kandydata w wyborach prezydenckich ponieważ Magdalena Ogórek nie jest kandydatką lewicy, tylko Leszka Millera. - W takiej sytuacji ruch Komorowskiego może być skuteczny, ponieważ do elektoratu lewicowego zaczyna dochodzić, że nie ma swojego kandydata i dlatego mogą docenić gest Komorowskiego - ocenił politolog.
Z kolei politolog dr Wojciech Jabłoński z UW ocenił, że walka Komorowskiego o lewicowy elektorat, to "walka o ogryzki wyborcze", która świadczy o strachu prezydenta przed kandydatem PiS Andrzejem Dudą.
- Decyzja o ratyfikacji konwencji to jeden z większych błędów Komorowskiego w kampanii, zupełnie niepotrzebnie wkroczył na front ideologiczny, na którym zawsze silniejszy będzie Andrzej Duda - przekonuje Jabłoński.
Prezydent ratyfikował w poniedziałek konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Komorowski podkreślił, że w sprawie ratyfikacji konwencji nie można kierować się kalkulacją polityczną, ale trzeba stać po stronie ofiar, krzywdzonych, po stronie osób słabszych. Przekonywał też, że ta kwestia jest na tyle ważna, że nie powinna podlegać żadnym kalendarzom politycznym, ani wyborczym.