Politolodzy o "drugim expose" Donalda Tuska: zbiór ogólnikowych obietnic, brak konkretów
Premier Donald Tusk podczas "drugiego expose" zaproponował wydłużenie urlopu macierzyńskiego z pół roku do roku. Posłowie obecni w sejmie zareagowali na tę wiadomość owacjami. - Rzeczywiście pojawił się jeden konkret - urlopy macierzyńskie wydłużone do roku, to znaczący krok do przodu, chociaż i tak pojawił się tu pewien haczyk. Podobnie jest z projektem budowy żłobków i przedszkoli - tylko przyklasnąć - komentuje dr Tomasz Godlewski, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Godlewski zauważa przy tym, że w wystąpieniu premiera zabrakło deklaracji graniczących z pewnością. Podobnego zdania jest dr Rafał Chwedoruk, politolog UW. - Wysłuchaliśmy tylko zbiór obietnic, w większości ogólnikowych i enigmatycznych - mówi.
Przeczytaj również propozycje premiera: Donald Tusk wygłosił w sejmie "drugie expose"
Czym zaskoczył Tusk podczas "drugiego expose"?
W ocenie dr. Godlewskiego zaskakiwać może odwrócenie metody komunikacji. - Do tej pory słyszeliśmy w kontekście kryzysu o konieczności redukcji wydatków, oszczędności. Teraz premier rzuca miliardami złotych na inwestycje. Wraz ze środkami europejskimi rząd zamierza zainwestować ponad 1,2 bln zł do 2015 roku. Drugie, nieco mniejsze zaskoczenie to wycofanie się rządu z ozusowania tzw. "umów śmieciowych" - wymienia politolog.
- W dobie kryzysu nie usłyszeliśmy cienia informacji o jakichkolwiek wyrzeczeniach i trudnościach - stwierdził z kolei dr Rafał Chwedoruk, politolog z UW. - Takie przemówienie równie dobrze mogło pojawić się w szczycie koniunktury po wejściu do Unii Europejskiej. Wysłuchaliśmy tylko zbiór obietnic, w większości ogólnikowych i enigmatycznych - ocenia wystąpienie premiera.
Chwedoruk odniósł wrażenie, że było to pierwsze wystąpienie w dziejach Donalda Tuska jako Prezesa Rady Ministrów, "gdzie nie nadzieja, a raczej obawy zdają się kierować panem premierem". - Stąd usłyszeliśmy same obietnice i żadnego czarnowidztwa - wyjaśnia. Politolog uważa, że miało to spowodować, że opozycja nie będzie miała jak się do tego odnieść. - Trudno krytykować treść obietnic, pod którymi niemal każdy w tym kraju mógłby się podpisać - mówi. - Donald Tusk kontynuuje swoją strategię bycia kimś więcej niż premierem, próbuje znaleźć się ponad podziałami politycznymi. Na samym wstępie zaznaczył to, odwołując się do apolitycznego odruchu większości obywateli, gdy mówił o "małych celach" - tłumaczy.
- Mam wrażenie, że pan premier w zestawieniu z klinczem, w jakim znalazł się w ostatnich tygodniach, z tego klinczu się nie wydostał i zapewne oznacza to, że liczy bardziej na wydźwięk wotum zaufania, niż na internalizację przez odbiorców treści tzw. expose - dodaje.
Program jest realny?
- Próbowałem znaleźć w tym wystąpieniu jakieś konkretne deklaracje graniczące z pewnością. Premier posługiwał się słowami: "planujemy", "zamierzamy", "podejmujemy działania", "konsultujemy", natomiast nie było konkretów - uważa Godlewski.
Wątpliwości politologa UW wzbudza projekt "Inwestycje Polskie" z BGK jako operatorem. - Sam pomysł może wydawać się interesujący, ale to nie jest pierwszy rząd, który planuje finansować różne inwestycje ze spółek skarbu państwa, to zazwyczaj nie wychodzi - ocenia.
- Nie jest tak, że w dobie kryzysu państwo nie ma na nic pieniędzy. To kwestia priorytetów - żeby na coś wydać, trzeba zaoszczędzić na czymś innym. W takim przypadku wychodzi realna gra interesów społecznych związanych z daną partią i koalicją oraz system wartości partii - ocenia program przedstawiony przez premiera Chwedoruk.
Poparcie przestanie spadać?
- Decyzja odejścia od ozusowienia "umów śmieciowych" mogła być podyktowana właśnie znaczącym spadkiem poparcia dla Platformy. To próba zatrzymania młodego wielkomiejskiego elektoratu, który jest jedną z podstaw PO - uważa Godlewski. I dodaje: "jeżeli coś ma zatrzymać ten spadek, to na pewno nie ogólniki i hasła, ale konkretne działania".
- Donald Tusk jak rasowy socjaldemokrata podniósł kwestię stawek ZUS dla osób zarabiających ponadstardowo wysoko. Powiedział, że jest gotów do dialogu, chociaż mógł przedstawić jakąś konkretną propozycję - stwierdza z kolei Chwedoruk.
Godlewski zwraca uwagę, że relatywnie dużo czasu Tusk poświęca służbom mundurowym. - Mamy podwyżki, program zbrojenia dla armii, miliard zł na modernizację dla policji. Do tej pory służby mundurowe były uważane za antyplatformerskie i propisowskie - mówi.
Co stracił Tusk przez wystąpienie w sejmie?
Chwedoruk odniósł wrażenie, że "zwycięzcą dzisiejszego dnia, oprócz partii opozycyjnych, będą rosnące w siłę wewnętrzni oponenci premiera". - To wystąpienie wskazuje, że Donald Tusk jako polityk, w zupełnie zaskakujących okolicznościach stracił gigantyczny, największy w dziejach polskiej polityki kapitał, jaki udało mu się zgromadzić dzięki wyborom w 2010 i 2011 roku - ocenia.
Zdaniem politologa opozycja dostała idealny materiał do krytykowania premiera, gdyż "żadne z wcześniejszych wystąpień nie było tak łatwym punktem odniesienia dla opozycji". - Sytuacja, gdy w tak krótkim wystąpieniu premier odnosi się do budowy komisariatów może posłużyć za konstrukcję argumentu, że policja i wojsko ma nas ratować przed skutkami problemów gospodarczych - uważa.
- Premier uciekł od tematów zmuszających do podjęcia trudnych decyzji. Niezrozumiałe jest całkowite pominięcie tematu służby zdrowia, który dla Polaków jest bardzo ważny, a w ostatnich tygodniach dostarczał wyjątkowo dużo nowych kontekstów - dodaje.
Blok propozycji dotyczący rodzin w Polsce
- Gdyby ta wizja została zrealizowana, nasz świat byłby piękny - ocenia Godlewski. Zdaniem politologa "rzeczywiście pojawił się jeden konkret". - Urlopy macierzyńskie wydłużone do roku, to znaczący krok do przodu, chociaż i tak pojawił się tu pewien haczyk. Podobnie jest z projektem budowy żłobków i przedszkoli - tylko przyklasnąć. To nie jest pierwszy rząd, który miał takie plany - podsumowuje Godlewski.