Policyjny patrol za łapówkę
Policjanci okradają policjantów. Młodzi
funkcjonariusze z kilku warszawskich komend, którzy chcą dorobić,
idąc na dodatkowe patrole muszą płacić za zlecenia działkę swoim
przełożonym - informuje "Życie Warszawy".
Te lepiej płatne patrole to według policyjnego nazewnictwa służby ponadnormatywne. Pieniądze na nie dają władze miasta. Funkcjonariusze oddziałów prewencji, którzy najczęściej korzystają z tych służb, mogą za ośmiogodzinny patrol dorobić 200 zł. Według naszych informacji, przynajmniej w dwóch dzielnicach Warszawy policjanci, żeby je dostać, muszą się podzielić zarobionymi pieniędzmi z przełożonymi! - podaje gazeta.
Słyszałem o takich przypadkach - potwierdza "Życiu Warszawy" mł.insp. Roman Trzcieliński, zastępca komendanta stołecznego. Policjanci, którzy z nami rozmawiali, nie chcą, by podawać ich nazwiska. Proszą też, by nie ujawniać, w jakiej dzielnicy służą. Ale chcą, by oszustwa, jakich dopuszczają się ich przełożeni i koledzy, wyszły na jaw - informuje dziennik.
Pensja policjanta stołecznej prewencji to 1350 zł brutto. Od kilku lat, aby poprawić sytuację materialną funkcjonariuszy, a także zwiększyć bezpieczeństwo w Warszawie, władze miasta przekazują komendzie stołecznej fundusze na tzw. służby ponadnormatywne. W tym roku to ponad 11 mln złotych. Każdy policjant może w dniu wolnym lub po godzinach pracy wziąć ośmiogodzinny patrol. Dostaje za to 200 zł brutto - pisze "Życie Warszawy".
Jak pisze gazeta, ilość patroli powinna być dowolna. Powinna, ale nie jest - mówi "Życiu Warszawy" jeden z policjantów - X. Dla nas te 200 zł to kupa pieniędzy. Spokojnie moglibyśmy brać po kilka dodatkowych dyżurów w miesiącu. Ale przełożeni nie chcą nam dawać więcej niż jeden w miesiącu. Są oczywiście wyjątki. Kilku policjantów dostaje np. po pięć patroli. I potem dzielą się forsą z przełożonymi - opowiada X. (PAP)