Policjant zastrzelony w czasie akcji
23-letni policjant z Będzina (woj. śląskie) zginął w nocy z soboty na niedzielę, trafiony przez bandytów strzałem w głowę. Do strzelaniny doszło, gdy policyjny patrol z
psem ścigał przestępców, podejrzewanych o najście na mieszkanie.
Szuka ich cała śląska policja.
10.08.2003 | aktual.: 11.08.2003 14:51
"Sprawców było co najmniej dwóch. Koordynacją działań pościgowych i wyjaśnianiem okoliczności zdarzenia zajmuje się specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza, powołana przez komendanta wojewódzkiego policji" - powiedział rzecznik śląskiej policji kom. Grzegorz Olejniczak.
Pościg
Tragedia rozegrała się krótko po pierwszej w nocy. Będzińska policja została powiadomiona o najściu na dom przy ul. Sienkiewicza, w pobliżu centrum miasta. Na miejsce pojechał policyjny patrol - dwóch policjantów oraz przewodnik z psem.
"Prawdopodobnie sprawcy - co najmniej dwóch - uciekli w chwili, kiedy radiowóz podjeżdżał pod dom. Policjant oraz przewodnik z psem ruszyli tropem wskazanym przez psa. Drugi policjant pozostał w radiowozie i utrzymywał łączność z komendą"- relacjonuje kom. Olejniczak.
Bandyci uciekli w kierunku pobliskich ogródków działkowych i nieużytków. Kilkaset metrów dalej wywiązała się strzelanina. Na razie trudno dokładnie odtworzyć jej przebieg. Było ciemno, widoczność utrudniały też gęste krzaki. Policjanci byli już bardzo blisko sprawców; być może pies złapał jednego z nich za nogę.
Strzelanina
Zastrzelony policjant miał w ręku pistolet. Wcześniej oddał z niego co najmniej dwa strzały. Nie wiadomo na razie, ile razy strzelali bandyci. Wystrzelona przez jednego z nich kula utkwiła w głowie policjanta, masakrując ją.
"Kula trafiła centralnie w głowę. Trudno uwierzyć, aby przypadkowy strzał był tak precyzyjny. Wiele wskazuje na to, że sprawca mierzył do policjanta" - ocenił kom. Olejniczak.
Policja bada teraz, z jakiej broni padł strzał oraz zabezpiecza wszystkie ślady na miejscu zdarzenia. Przeprowadzona będzie sekcja zwłok zabitego policjanta. Przewodnik towarzyszącego policjantom psa jest w szoku. Opieką otoczyli go policyjni psychologowie.
Na razie policjanci nie udzielają szczegółowych informacji na temat domniemanych sprawców zabójstwa, tłumacząc to obawą przed ich spłoszeniem. Nie informują też bliżej o przebiegu najścia na mieszkanie, które było przyczyną policyjnej interwencji. Być może właśnie tu tkwi klucz do sprawy. Policja nie precyzuje, czy był to np. napad rabunkowy.
Policjanci mają już relację właściciela mieszkania, który prosił o policyjną interwencję, oraz podane przez niego rysopisy mężczyzn, którzy dokonali najścia na jego mieszkanie. Nie jest jednak do końca jasne, czy to ci sami, którzy strzelali do policjantów.
Mieszkańcy okolicznych domów w rozmowach z reporterami mówili, że nie widzieli zajścia. Większość z nich obudziła się dopiero, kiedy na miejsce przyjechały policyjne ekipy. Ulica, gdzie doszło do tragedii, nie cieszy się dobrą sławą w mieście. Dominują tam stare, niewielkie domy; wokół są z reguły zaniedbane ogródki, nieużytki i budynki gospodarcze.
Zastrzelony policjant to starszy posterunkowy ze służby patrolowej Komendy Powiatowej Policji w Będzinie. W policji pracował od czterech lat. Był kawalerem.
Śmierć na służbie
20 maja ubiegłego roku w kawiarence internetowej w Czechowicach-Dziedzicach zostali zastrzeleni dwaj funkcjonariusze z wydziału kryminalnego - podkom. Mirosław Małczęć i sierżant sztabowy Tadeusz Świerkot. Sprawcy zostali schwytani, ale śledztwo w tej sprawie trwa nadal.
Według danych Komendy Głównej Policji, od 1990 roku, kiedy powstała policja, do niedzielnej śmierci funkcjonariusza z Będzina włącznie, podczas służby zginęło 92 policjantów - w tym roku 3, w 2002 - 8, w 2001 - 4, w 2000 - 5. Najwięcej - 13 funkcjonariuszy - zginęło w roku 1998, rok wcześniej 11. Co roku ok. 450 policjantów zostaje rannych podczas pełnienia swoich obowiązków.
Dwaj policjanci zginęli w marcu tego roku podczas policyjnej akcji w Magdalence koło Warszawy. Podkom. Dariusz Marciniak z zarządu bojowego Centralnego Biura Śledczego zginął w akcji, a naczelnik wydziału bojowego biura nadkom. Marian Szczucki zmarł po kilku dniach w wyniku odniesionych ran.