PolskaPolicjant zabił kierowcę - jest uniewinniony

Policjant zabił kierowcę - jest uniewinniony

Białostocki sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok uniewinniający wobec policjanta z Olsztyna, który odpowiadał za użycie broni wobec nietrzeźwego kierowcy, gdy ten nie chciał zatrzymać się. Trafiony rykoszetem od jezdni mężczyzna zmarł w szpitalu.

13.10.2009 | aktual.: 13.10.2009 15:16

Proces toczył się z prywatnego aktu oskarżenia matki zmarłego, występującej w sprawie jako tzw. oskarżycielka subsydiarna. Prokuratura w Olsztynie dwukrotnie umorzyła bowiem postępowanie, opierając się na opinii biegłego, który ocenił, że kierowca forda nie zginął od bezpośredniego strzału policjanta, ale od rykoszetu od jezdni. Policjant strzelał w koła samochodu, którym uciekał pijany kierowca.

Zdarzenie miało miejsce w listopadzie 2006 roku. Trzech młodych mężczyzn, jadąc fordem przez olsztyńskie osiedle Jaroty, miało - według policji - stwarzać zagrożenie dla przechodniów. Kierowca nie zatrzymał się do kontroli (potem okazało się, że miał we krwi prawie trzy promile alkoholu), a uciekając przed policyjnym pościgiem miał wjeżdżać na chodniki.

Gdy kierowca ominął policyjną blokadę, policjanci użyli broni, strzelając w koła auta. Kierowca został jednak ranny w głowę i po dwóch tygodniach zmarł w szpitalu.

Sąd Okręgowy w Olsztynie jako sąd pierwszej instancji uniewinnił funkcjonariusza Dariusza D. Apelacje złożyli pełnomocnicy matki zmarłego. Obie zmierzały do uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania. Był w nich m.in. wniosek o powołanie nowego biegłego.

Jak mówił przed białostockim sądem jeden z tych adwokatów, kluczowe dla sprawy jest ustalenie, w jakich okolicznościach policjantowi wolno użyć broni służbowej. - Sprawa jest wybitnie bulwersująca i ważna, bo chodzi o odpowiedź na pytanie, co wolno policji, a czego nie wolno. W grę wchodzi najwyższe dobro - życie ludzkie - mówił mecenas Wojciech Wrzecionkowski w swej mowie przed ogłoszeniem wyroku.

Jak dodał sędzia, nie ulega wątpliwości, że kierowca jechał pod wpływem alkoholu. - Ale czy za takie przestępstwo trzeba płacić życiem? - pytał pełnomocnik. W jego ocenie, użycie broni było niezasadne. Do tych wniosków przychyliła się matka zastrzelonego kierowcy.

Obrońca policjanta przypomniał, że kierowca nie zatrzymał się do kontroli i staranował samochód policjanta. Nie było czasu na oddawanie strzałów ostrzegawczych i okrzyk "stój, bo strzelam" - mówił obrońca policjanta Dariusza D.

Utrzymując wyrok uniewinniający w mocy Sąd Apelacyjny w Białymstoku ocenił, że zarzuty apelacji są niezasadne, a opinia biegłego powołanego w sprawie jest "jasna i pełna". Sędzia przewodniczący Eugeniusz Wildowicz kilka razy powtórzył, analizując zebrany materiał dowodowy, że policjant użył broni zgodnie z obowiązującymi przepisami i przed oddaniem strzałów zachował się prawidłowo, mimo iż np. nie oddał strzałów ostrzegawczych.

- Oskarżony użył broni palnej zgodnie z przepisami ustawy o policji, a więc jego zachowanie było legalne, co wyłącza bezprawność czynu - podkreślił sędzia Wildowicz. W jego ocenie, oddając strzały w opony policjant chciał "niewątpliwie" udaremnić ucieczkę ściganemu kierowcy i nie mógł przewidzieć, że jeden z pocisków, rykoszetem, trafi tego mężczyznę w głowę.

Sędzia mówił, że był to "nieszczęśliwy zbieg okoliczności, nieszczęśliwy przypadek". Dodał, że sąd rozumie emocje matki zmarłego, ale z faktów wynika, że to kierowca "niestety zainicjował szereg zdarzeń, które wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności doprowadziły do jego śmierci". - Po pierwsze nie powinien pijany w ogóle wsiadać za kierownicę - dodał sędzia Wildowicz.

Matka mężczyzny, który zginął od postrzału, zapowiedziała po publikacji wyroku, że zamierza złożyć kasację do Sądu Najwyższego.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)