PolskaPolicjant z chorej miłości do 10-latki zabił jej ojca

Policjant z chorej miłości do 10‑latki zabił jej ojca

Po ponad dwóch latach procesu prokurator zażądał kary dożywocia dla 55-letniego Jerzego K., byłego biegłego sądowego i oficera krakowskiej policji. Prawdopodobnie z chorej miłości do małoletniej córki konkubiny swego znajomego, polecił go zabić.

08.11.2008 | aktual.: 08.11.2008 09:13

Dla sprawców mordu: Tomasza K. i Romana K. oskarżyciel żąda po 25 lat więzienia, a dla trójki innych oskarżonych, którzy brali udział we wcześniejszych rozbojach na osobie ofiary - od 15 do trzech i pół roku pobytu za kratami. Wyrok zapadnie w grudniu.

Do zbrodni doszło w 2004 r. Zajmujący się remontami mieszkań Jacek F. poznał Jerzego K. kilka lat wcześniej, wykonując prace budowlane w jego domu. Mężczyźni i ich rodziny zaprzyjaźnili się, a córka konkubiny Jacka F., 10-letnia Karolina, chętnie bywała w domu państwa K. Jerzy K. zapałał do niej obsesyjnym uczuciem. Zaproponował nawet Jackowi F. i jego konkubinie, by oddali mu ją na wychowanie, w zamian sfinansuje operację ich niepełnosprawnej córki. Nie zgodzili się.

Wiosną 2004 roku Jacek F. i Edyta N. dwukrotnie zostali brutalnie napadnięci w swoim mieszkaniu przez nieznanych sprawców. Tuż potem pojawiał się życzliwy pocieszyciel Jerzy K. proponując, by Karolina przeprowadziła się do niego, gdyż, jak twierdził, w mieszkaniu napadniętych jest niebezpiecznie. Nie otrzymał zgody. Gdy konkubenci zaczęli podejrzewać policjanta o zorganizowanie napadów, miał on zlecić zabójstwo.

Jacek F., zwabiony pod pozorem zlecenia remontu, został pobity, skrępowany i wywieziony w bagażniku auta nad Jezioro Rożnowskie. Według prokuratury wyrok śmierci zapadł na parkingu przed Komendą Wojewódzką Policji w Krakowie, gdzie bandyci przywieźli porwanego. Zszedł do nich Jerzy K. i zlecił definitywne pozbycie się przyjaciela. Jacek F. został uduszony. Jego zwłoki w worku obciążonym kamieniem i pustakiem zatopione zostały w jeziorze Rożnowskim. 1 lipca 2004 roku wypłynęły na powierzchnię wody. Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Jerzy K. nie przyznaje się się do winy.

POLSKA Gazeta Krakowska Wojciech Kopeć

morderstwosąddziecko
Zobacz także
Komentarze (0)