Policjant "uciekł" na emeryturę, zanim zarzucono mu gwałt
Zarzut zgwałcenia 25-letniej kobiety postawiła prokuratura 38-letniemu policjantowi z jednego z białostockich komisariatów. Zanim poszkodowana złożyła formalne zawiadomienie, funkcjonariusz wystąpił o natychmiastowe zwolnienie ze służby, uzyskał na to zgodę i przeszedł na policyjną emeryturę.
05.08.2005 | aktual.: 05.08.2005 16:58
Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, wystąpiliśmy do sądu o jego areszt tymczasowy - poinformowała szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Agnieszka Kalisz.
Do zdarzenia doszło w środę wieczorem. 38-letni policjant był na służbie. W jednym z mieszkań w rejonie działania komisariatu, w którym pracował, miał sprawdzić, dlaczego było tam głośno. Zastał tam 25-letnią kobietę. To ona następnego dnia złożyła zawiadomienie o dokonanym na niej gwałcie.
Zanim jednak formalnie przyjęto jej zgłoszenie, policjant złożył prośbę o natychmiastowe zwolnienie ze służby i wyrażenie zgody na przejście na emeryturę, która przysługiwała mu po ponad piętnastu latach pracy (pracował w policji od osiemnastu lat). Taką zgodę otrzymał.
Ponieważ sam zwolnił się ze służby, uniknął postępowania dyscyplinarnego, które wszczynane jest w przypadku postawienia funkcjonariuszowi zarzutów. Wiąże się ono z zawieszeniem w obowiązkach, a po prawomocnym skazaniu zostałby wydalony ze służby.
Andrzej Wakulewski, naczelnik wydziału kadr i szkoleń Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, tłumaczy, że kiedy taki wniosek wpłynął, nie było żadnych przeszkód formalnych, aby tej prośby nie uwzględnić. äBowiem dopiero dzisiaj (w piątek) został mu przedstawiony zarzut przestępstwa zgwałceniaö - powiedział.