Policjant strzelił do siebie ze służbowej broni
Mieszkańcy Łowicza są wstrząśnięci tragedią, do której doszło w domu starszego posterunkowego. Dariusz W. pracujący od półtora roku w Komendzie Powiatowej Policji w Łowiczu zastrzelił się 26 grudnia we własnym mieszkaniu na os. Noakowskiego.
08.01.2010 | aktual.: 08.01.2010 10:25
Prokuratura Rejonowa w Łowiczu wyjaśnia okoliczności śmierci 25-latka. Pod koniec stycznia będzie wiadomo, czy targnął się na swoje życie na trzeźwo.
Policjant pracujący w ogniwie prewencji w Łyszkowicach skończył służbę o godz. 4 rano 26 grudnia. Według ustaleń policji, zastrzelił się ze służbowej broni ok. godz. 7.30. Podczas tragedii w domu nie było ani żony, ani dwuletniego synka policjanta.
Zygmunt Galant, szef łowickiej policji, twierdzi, że 25-letni starszy posterunkowy był wzorowym policjantem. Nikt w komendzie nie wiąże tragicznej śmierci funkcjonariusza z jego służbą w policji. Jaka jest prawda, wykaże śledztwo prowadzone przez prokuraturę.
Sąsiedzi uważali młodego policjanta za człowieka bardzo sympatycznego. Byli zdziwieni, że w drugi dzień świąt jego samochód zatarasował drogę ewakuacyjną. Jak się okazuje, przyjechała nim żona Dariusza W.
Kobieta auto zostawiła na chwilę w niedozwolonym do parkowania miejscu. Ponoć liczyła, że szybko razem z mężem pojadą do jego rodziców. Tymczasem po wejściu na górę znalazła martwego męża, który wcześniej strzelił sobie w głowę ze służbowej broni.
Dariusz W. został pochowany 31 grudnia. Żegnała go nie tylko rodzina, ale także licznie przybyli na pogrzeb koledzy z pracy. Pod cmentarzem zaparkowało kilka radiowozów. Wszystkim migały policyjne koguty.
Po śmierci młodego policjanta rozpętała się burza przypuszczeń dotyczących przyczyn jego samobójstwa.
Jedni wskazywali problemy rodzinne, inni w ogóle nie mogli zrozumieć, dlaczego młody mężczyzna mający rodzinę odebrał sobie życie. Byli też tacy, którzy mówili, że przerosła go praca.
Pewne jest natomiast jedno. Zawiódł system przyjmowania kandydatów do policji. Osoby chcące służyć w policji muszą przejść psychotesty. Ponoć wystarczy naprawdę niewiele, aby je oblać.
Tymczasem Dariusz W. przechodził je dwukrotnie. Raz, gdy w ramach służby wojskowej dostał się do oddziałów łódzkiej prewencji i po raz drugi, gdy podjął pracę w policji.