Policjant oskarżony o gwałt
38-letni białostocki policjant stanie przed
sądem pod zarzutem zgwałcenia kobiety. Oskarżony nie przyznaje się
do zarzutu i twierdzi, że do współżycia doszło, ale za zgodą
kobiety. Mężczyzna nie pracuje już w policji - po zdarzeniu przeszedł na wcześniejszą emeryturę.
22.09.2005 | aktual.: 22.09.2005 18:26
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku. Oskarżony przebywa w areszcie - poinformowała szefowa Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ Agnieszka Kalisz.
Do zdarzenia doszło na początku sierpnia. Policjant był na służbie. Miał sprawdzić, dlaczego było głośno w jednym z mieszkań w rejonie działania komisariatu, w którym pracował. Zastał tam 25-letnią kobietę. To ona następnego dnia złożyła zawiadomienie o dokonanym na niej gwałcie w jej mieszkaniu. Zanim poszkodowana zrobiła to formalnie i została przesłuchana, funkcjonariusz wystąpił o natychmiastowe zwolnienie ze służby, uzyskał na to zgodę przełożonych i przeszedł na policyjną emeryturę. Przysługiwała mu po ponad piętnastu latach pracy (pracował w policji od 18 lat).
Przedstawiciele Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku mówili wtedy dziennikarzom, że kiedy wniosek wpłynął, nie było żadnych przeszkód formalnych, aby tej prośby nie uwzględnić, bo zarzuty policjantowi postawiono dzień później.
Podejrzany uniknął w ten sposób postępowania dyscyplinarnego, które wszczynane jest w przypadku postawienia funkcjonariuszowi zarzutów, ponieważ sam zwolnił się ze służby. Postępowanie takie wiąże się z zawieszeniem w obowiązkach. Po prawomocnym skazaniu zostałby wydalony ze służby, ale uprawnień do emerytury by nie stracił.
Policjant nie przyznał się do postawionych mu zarzutów. Twierdzi, że co prawda do współżycia doszło, ale za zgodą kobiety. Z materiałów zebranych w śledztwie wynika jednak, że było inaczej. Oskarżony przebywa w areszcie tymczasowym.
Co prawda sąd pierwszej instancji uznał, że areszt nie jest konieczny, sąd drugiej instancji uwzględnił jednak zażalenie prokuratury, która o areszt wnioskowała.