Policjanci wieźli kanapki na rozkaz wiceministra
Zakończona śmiercią dwójki policjantów
wyprawa do Siedlec nie była jedynym przypadkiem prywaty w
policji. Zaledwie 24 godziny wcześniej wiceminister spraw
wewnętrznych Marek Surmacz wysyłał policjantów po hamburgery dla
podróżującej pociągiem koleżanki z rządu, wiceminister pracy
Elżbiety Rafalskiej. Policjanci z kanapkami czekali na głodną
Rafalską na peronie - pisze "Dziennik".
22.12.2006 | aktual.: 22.12.2006 10:41
Według gazety, historia o hamburgerach dostarczonych na osobiste polecenie ministra Surmacza krąży już wśród policjantów. I bulwersuje, bo wkrótce potem dwójka ich kolegów zginęła, wykonując inne prywatne zlecenie - odwożąc urzędnika resortu z popijawy do domu.
Dyrektor Tomasz Serafin, przez którego zginęli policjanci, traktował policję jak taksówkę. Trudno się mu dziwić, bo jak widać jego szef uważa z kolei, że jesteśmy McDrive'em - powiedział anonimowo "Dziennikowi" jeden z funkcjonariuszy.
Reporterom "Dziennika" udało się dotrzeć do szczegółów wydarzeń, które rozegrały się późnym popołudniem 30 listopada, związanych z dostarczeniem przez policję hamburgerów na peron wiceminister Rafalskiej. Opisują je w gazecie.
Szef policji Marek Bieńkowski, który po śmierci dwójki policjantów pod Siedlcami ostro krytykował prywatę urzędników ministerstwa, odmówił komentowania zachowania swojego przełożonego - zaznacza "Dziennik". (PAP)