Policjanci uprowadzili go, bo widział za dużo
Trzej policjanci z krakowskiej "drogówki"
zostali skazani przez sąd za przekroczenie uprawnień. Sąd
uznał za udowodnione zarzuty prokuratury, że policjanci
uprowadzili i próbowali zastraszyć mężczyznę, który oskarżał ich o
łapówkarstwo.
30.01.2004 14:10
Dwaj policjanci, Jacek L. i Stanisław L., zostali skazani na kary po dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 3 tys. zł grzywny. Dodatkowo sąd zakazał im na cztery lata pracy w policji.
Uznany winnym niedopełnienia obowiązków Zbigniew D. ukarany został 3 tys. zł grzywny i pozbawiony możliwości pracy w policji przez dwa lata.
Jednocześnie sąd oddalił powództwo pokrzywdzonego, który domagał się 18 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za szkody moralne, doznany ból i przeżyty strach.
Zdarzenie miało miejsce w październiku 2002 roku. 73-letni mężczyzna zawiadomił policję, że był świadkiem wręczania policjantom łapówki. Według jego relacji, kiedy zwrócił policjantom uwagę, został zabrany do nieoznakowanego radiowozu. Policjanci mieli mu grozić pobiciem i zmusić, by nie powiadamiał o zdarzeniu ich przełożonych. Wysadzili go przy cmentarzu w Batowicach. Mężczyzna od razu złożył doniesienie o uprowadzeniu.
Jak ustaliła prokuratura w śledztwie, m.in. na podstawie obdukcji lekarskiej, mężczyzna w radiowozie został dwukrotnie uderzony "lizakiem" w twarz.
Policjanci nie przyznali się do winy. Według ich relacji, pijany mężczyzna przeszkadzał im w rozmowie z kierowcą, którego pouczali; był wulgarny i obrażał policję, nazywając ich złodziejami i łapówkarzami. Zabrali go do samochodu, by przewieźć do izbę wytrzeźwień. Na skutek jego próśb i płaczu wysadzili go z radiowozu nieopodal izby wytrzeźwień. Nie zawiadomili jednak o interwencji przełożonego ani nie wpisali jej do służbowego notatnika.
Skazani policjanci przepracowali w policjiod 6 do 21 lat. Do czasu wyjaśnienia sprawy zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.
Wyrok nie jest prawomocny. Skazani funkcjonariusze i ich rodziny nie byli zadowoleni z wyroku i dali temu wyraz, trzaskając m.in. drzwiami i wygłaszając komentarze pod adresem sądu po ogłoszeniu orzeczenia.(iza)