Policjanci do piór
Zastępca komendanta miejskiego w Łodzi wydał decyzję, zakazującą używania w komisariatach prywatnych komputerów. – To absurd – usłyszeliśmy od posterunkowych i komendantów jednostek.
30.07.2004 | aktual.: 30.07.2004 08:16
– Czy komendant napisał też, kiedy dostaniemy dłutka i gliniane tabliczki? – pyta oficer policji z Widzewa. Inny przyznaje, że decyzja komendanta dorównuje rozkazowi jednego z poprzedników, żeby dla oszczędności ciąć koperty na ćwiartki.
Żadne chyba zarządzenie komendanta miejskiego nie spotkało się z tak solidarną krytyką policjantów. Nic dziwnego, bo prywatne komputery są we wszystkich komisariatach. Statystycznie 9 na 10 komputerów to prywatna własność policjantów.
– Przynieśliśmy swoje komputery, żeby ułatwić sobie pracę i szybciej obsługiwać ludzi. Teraz znów będziemy pisać ręcznie. Mamy w rewirze jedną maszynę do pisania na dziesięciu policjantów – mówi dzielnicowy. – Będziemy teraz stać w kolejce do maszyny, a ludzie czekać godzinami na załatwienie spraw.
Inny dzielnicowy twierdzi, że dzięki zapisanym w prywatnym komputerze wzorom notatek i pism służbowych obsługa interesatów trwała najwyżej pół godziny. Teraz wydłuży się co najmniej dwukrotnie. 12 policjantów ma do dyspozycji sześć maszyn, ale najwyżej trzy są sprawne. – Będziemy pisać ręcznie – mówi dzielnicowy z Bałut.
– Mamy maszyny do pisania, które liczą nawet 40 lat – informuje kolejny komendant komisariatu. – Moi ludzie sami zadbali o sprzęt. Wydając takie zarządzenie, zabija się w nich inicjatywę.
Policjanci używali nie tylko prywatnych komputerów. Sami kupowali papier do drukarek i kserokopiarek, załatwiali sprawy, jeżdżąc prywatnymi samochodami i korzystali z prywatnych komórek. Niektórzy już zapowiadają, że więcej do służby dokładać nie zamierzają. – Będzie z tego awantura – stwierdził oficer policji z Retkini. (maj)