Policjanci "bezprawnie weszli w posiadanie zwierzyny łownej"
Do 10 lat więzienia grozi dwóm policjantom
ze słupskiej "drogówki" oskarżonym o zabicie i przywłaszczenie
dzika rannego po zderzeniu z autobusem. Wpadli po telefonie na
policyjną infolinię - "Crime Stoppers". Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu rejonowego
- poinformował Robert Firlej ze słupskiej prokuratury
rejonowej.
31.03.2004 12:30
29-letni Wojciech P. i 32-letni Dariusz Z. zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i niedopełnienia obowiązków. Według prokuratury, obaj "bezprawnie weszli w posiadanie zwierzyny łownej", czyli dzika.
Zawieszeni w czynnościach służbowych policjanci nie przyznają się do stawianych im zarzutów. Odmówili też składania wyjaśnień.
Sprawa zaczęła się jesienią 2003 r., kiedy dzika potrącił na drodze niedaleko Słupska autobus, którym jechała wycieczka szkolna. Kierowca wyszedł z pojazdu i zobaczył, że poturbowany dzik jeszcze żyje. Wezwano policję. Na miejsce przyjechali Wojciech P. i Dariusz Z., którzy zajęli się m.in oględzinami uszkodzonego pojazdu.
Jak ustalono podczas śledztwa, kierowca i wychowawcy pokazali policjantom, gdzie leży dzik. Funkcjonariusze poprosili szofera, by odjechał około 100 metrów dalej. Zwierzę jeszcze żyło. Kiedy autobus zatrzymał się w miejscu wskazanym przez policjantów, jedna z wychowawczyń jadących autobusem usłyszała strzał. Po chwili funkcjonariusze wezwali kierowcę. Przechodzący obok dzika mężczyzna stwierdził, że zwierzę nie rusza się. Zapytał funkcjonariuszy, co się z nim stanie. Policjanci odpowiedzieli mu, żeby się o nic nie martwił, bo powiadomione zostaną odpowiednie służby, które zajmą się dzikiem. Autobus odjechał, a policjanci sami zajęli się zabitym zwierzęciem.
O przywłaszczeniu dzika przez funkcjonariuszy powiadomiła komendę policji w Słupsku osoba dzwoniąca na numer "Crime Stoppers", pod którym można anonimowo zgłaszać informacje o przestępstwach.
Tuż po tym śledczy zajęli się dokumentacją sporządzoną przez funkcjonariuszy w związku z kolizją. Jeden z nich napisał w służbowym notatniku, że po przyjeździe na miejsce zdarzenia przeszukali teren, ale zwierzęcia tam nie znaleźli. W notesie drugiego była tylko notatka, że opis dotyczący kolizji sporządził kolega.