Policja zaatakowała demonstrantów w Manamie - są ofiary
Co najmniej trzy osoby zginęły, kiedy w czwartek nad ranem policja zaatakowała demonstrantów, którzy na głownym placu stolicy Bahrajnu, Manamy, domagają się reform - poinformowali świadkowie wydarzeń.
17.02.2011 | aktual.: 17.02.2011 03:57
Około godziny trzeciej nad ranem czasu miejscowego policja otoczyła centralny plac Manamy, gdzie od kilku dni wiele tysięcy ludzi domaga się reform, i zaczęła strzelać do demonstrantów, prawdopodobnie granatami z gazem łzawiącym i gumowymi pociskami. Policjanci bili także protestujących pałkami.
Świadkowie i lekarze w szpitalach mówią, że zginęło co najmniej trzech demonstrantów, a kolejnych 20 zostało rannych, w tym większość z nich poważnie.
Protest został zwołany w poniedziałek z inicjatywy internautów, którzy wezwali na Facebooku do żądań reform społecznych i politycznych.
Bahrajn, gdzie znajduje się dowództwo i główna baza V Floty USA, uważany jest przez swoich sojuszników - Arabię Saudyjską i Stany Zjednoczone - za zaporę przed wpływami szyickiego Iranu w regionie.
Szyicka większość w Bahrajnie, stanowiąca ok. 70% ludności, uskarża się, że jest dyskryminowana przez rządzącą dynastię sunnicką.
Główne szyickie ugrupowanie opozycyjne Al-Wifak początkowo nie przyłączyło się do ulicznych protestów, które rozpoczęły się w krajowym "dniu gniewu" w poniedziałek, ale wycofało się z prac parlamentarnych w następstwie śmierci dwóch uczestników demonstracji.
- Nie dążymy do państwa wyznaniowego. Dążymy do obywatelskiej demokracji, w której naród jest źródłem władzy, a dla osiągnięcia tego potrzebujemy nowej konstytucji - powiedział na konferencji prasowej sekretarz generalny Al-Wifak, szejk Ali Salman.
Nie podał warunków powrotu swego ugrupowania do parlamentu, ale zaznaczył, że król Bahrajnu powinien przekształcić państwo w monarchię konstytucyjną i przedstawić szczegółowy terminarz tego procesu.