Policja wyjaśnia okoliczności zaginięcia biznesmena
Śląska policja wyjaśnia okoliczności
zaginięcia 50-letniego biznesmena Henryka Makarowicza,
zamieszkałego w Rudach na ziemi raciborskiej, a działającego w
Knurowie koło Gliwic. Policja podejrzewa, że zaginiony mógł stać
się ofiarą przestępstwa.
20.05.2004 | aktual.: 20.05.2004 22:07
"Wszystkie osoby, posiadające informacje, które mogą być pomocne w wyjaśnieniu tej sprawy i odnalezieniu zaginionego, prosimy o kontakt z policją" - zaapelował rzecznik śląskiej policji, kom. Grzegorz Olejniczak. Policja czeka na informacje pod numerem 0 800 16 30 90 lub 997.
Detektyw Krzysztof Rutkowski, zaangażowany w poszukiwania biznesmena na zlecenie córki zaginionego, podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach wskazał żonę biznesmena, Gabrielę, jako współodpowiedzialną za zniknięcie męża. Policja poinformowała, że żona biznesmena również zniknęła.
Jak powiedział dziennikarzom detektyw, Makarowicz zaginął 11 maja. Rzekomi porywacze mieli zażądać za jego uwolnienie 10 mln zł. Trzy dni temu córka biznesmena powiadomiła o sprawie Rutkowskiego, a potem także policję. Detektyw chciał spotkać się z żoną uprowadzonego, ale ta - jak powiedział - nie przyszła na spotkanie twierdząc, że zleciła sprawę innemu detektywowi. Rutkowski twierdzi, że nie ma takiego detektywa, a od czasu, gdy zajął się sprawą, nikt nie zadzwonił już z żądaniem okupu za biznesmena.
Detektyw przeszukał dom zaginionego i - jak powiedział - znalazł tam ślady krwi (są badane w policyjnym laboratorium) oraz dowody pobieżnego maskowania śladów, mogących świadczyć, że w pokoju mogło mieć miejsce przestępstwo. Rutkowski utwierdził się w przekonaniu, że porwania nie było, a "kluczem do sprawy" jest żona biznesmena. Jak twierdzi, po zniknięciu męża pobrała z kont i lokat 600 tys. zł.
Policja nie komentuje informacji Rutkowskiego, ograniczając się do komunikatu z prośbą o pomoc w odnalezieniu Makarowicza.