Policja wyjaśni brak interwencji na koncercie nazistów
Minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek podkreślił, że jeżeli prawdziwe są informacje o tym, że podczas koncertu we wsi Krasne Folwarczne w woj. podlaskim propagowano treści faszystowskie - to policja miała podstawy do działania. Dodał, że zwrócił się już do niej o wyjaśnienia w tej sprawie.
Jeżeli okaże się to prawdą, że było to propagowanie faszyzmu, to coś takiego jest zabronione w Polsce pod groźbą kary. W związku z tym jeśli te informacje się potwierdzą, wówczas muszą zostać wyciągnięte konsekwencje. W Polsce nie ma miejsca na odrodzenie faszyzmu, dla tego typu działań. Nie możemy sobie na to pozwolić - podkreślał minister w TVN24. Jak dodał, zwrócił się z pytaniami do policji.
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" napisała, że na posesję we wsi Krasne Folwarczne przyjechało około dwustu neonazistów. Powodem spotkania był koncert znanego w tym środowisku brytyjskiego zespołu. Jak podaje gazeta, to grupa, której występy z racji wyznawanej ideologii są potajemne. Według dziennika, neonaziści zorganizowali spotkanie, porozumiewając się sms-ami i przez strony internetowe, spotkali się w Białymstoku i stamtąd pojechali do wynajętego gospodarstwa. Według "GW" o wszystkim wiedziała policja i nie zareagowała.
Tymczasem podlascy funkcjonariusze tłumaczą, że spotkanie odbyło się na prywatnej, ogrodzonej posesji, a udające się na spotkanie osoby były kontrolowane. Nie stwierdzono jednak naruszenia przez nie prawa.
Policjanci nie stwierdzili przypadków niezgodnych z prawem. Osoby te spotkały się nie w miejscu publicznym, lecz na ogrodzonej, prywatnej posesji - oświadczył rzecznik prasowy podlaskiej policji Jacek Dobrzyński. Dodał, że mimo tego komendant wojewódzki policji w Białymstoku polecił sprawdzić, czy działania policji były prawidłowe i zgodne z prawem.
To nie pierwszy przypadek spotkania neonazistów w województwie podlaskim. M.in. w styczniu 2005 roku prokuratura badała okoliczności spotkania w zajeździe w Czarnej Białostockiej. Odmówiła jednak wszczęcia śledztwa uznając, że nie było przestępstwa publicznego propagowania zakazanych idei i poglądów. Przyjęto wówczas interpretację, że skoro spotkanie miało charakter zamknięty (w zajeździe nie było żadnych innych gości), to nie doszło do popełnienia przestępstwa zapisanego w Kodeksie karnym.
W postępowaniu przygotowawczym sprawdzano też, czy właścicielowi lokalu, w którym spotkali się neonaziści, można postawić zarzut pomocnictwa. Trzeba byłoby w takiej sytuacji udowodnić, że wiedział on o planach spotkania i się na nie godził. Samo wynajęcie lokalu, bez świadomości charakteru spotkania, jeszcze nie pozwala uznać, że doszło do pomocnictwa - stwierdziła wówczas prokuratura.
Przed rokiem neonaziści wynajęli na swoje spotkanie statek w Augustowie. Tamtejsza policja także uznała, że to spotkanie zamknięte i nie naruszono Kodeksu karnego.
Polskie prawo zabrania publicznego propagowania ustrojów totalitarnych i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych i wyznaniowych. Karze podlega też osoba, która ułatwia prowadzenie takiej działalności, ale trzeba jej udowodnić, że o niej wiedziała.
Konstytucja zakazuje istnienia partii lub organizacji odwołujących się w swoich programach do totalitarnych metod i praktyk nazizmu, faszyzmu i komunizmu.