Policja w Monachium wszczęła postępowanie wobec Rokity
Jan Rokita został we wtorek wyprowadzony w kajdankach z samolotu na lotnisku w Monachium - potwierdzili Jan i Nelli Rokitowie. Noc małżonkowie spędzili na lotniskowym komisariacie policji. Złożyli skargę na linie lotnicze. Rzecznik policji w Monachium Hans Peter Kammerer powiedział, że przeciwko "obywatelowi polskiemu" zostało złożone doniesienie. - Chodzi o próbę uszkodzenia ciała i naruszenie ustawy o bezpieczeństwie ruchu lotniczego - wyjaśnił.
W środę rano serwis Alert24.pl podał, że Jan Rokita został wyprowadzony w kajdankach z samolotu na lotnisku w Monachium po awanturze z załogą. Nelli i Jan Rokitowie chcieli wrócić samolotem Lufthansy - klasą ekonomiczną - z Monachium do Krakowa.
Nelli Rokita potwierdziła w TVN24, że jej mąż "nie tylko został zakuty w kajdanki, ale też brutalnie został wyprowadzony".
Jak tłumaczyła, do zdarzenia doszło po tym, jak jej mąż przełożył ich ubrania do innego schowka, ponieważ nie mieściły się tam, gdzie włożyła je stewardesa.
Jak relacjonował Jan Rokita, "starał się garderobę żony ułożyć w odpowiednim miejscu". Następnie - tłumaczył - stewardesa zażądała, by opuścił samolot. Kiedy odmówił, "sprowadzono dość brutalną niemiecką policję ze wszystkimi konsekwencjami".
Jak powiedział Jan Rokita, później szydzono z niego, wyzywano i usiłowano zastraszyć. - Potem w bardzo dziwnych okolicznościach próbowano ode mnie wyłudzić 8 tys. euro - jakąś astronomiczną zupełnie sumę, którą ci policjanci na posterunku koniecznie chcieli dostać w gotówce i natychmiast.
Jego zdaniem, "wszystko to wyglądało dość irracjonalnie i nie przypominało w niczym praworządnego państwa".
- Nadziałem się na przypadek - mam nadzieję, że nie nazbyt częsty - dość niepraworządnego działania instytucji niemieckiego państwa i dość dużej niechęci do Polaka - uważa Jan Rokita.
Nelli Rokita pytana, czy będą z mężem składać skargę na linie lotnicze, odpowiedziała, że już złożyli. - Nad ranem, kiedy na posterunek przyjechała pani konsul, pozwolono nam złożyć to oskarżenie - dodała.
W relacji rzecznika policji w Monachium, personel samolotu mającego odlecieć do Krakowa wezwał policję, ponieważ pilot uznał, że jeden z pasażerów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa samolotu i nie chce go opuścić. Po przybyciu policji, kiedy pasażer nie chciał wstać z miejsca, konieczne okazało się użycie siły i doprowadzenie go na komisariat.
Jak relacjonował Kammerer, na komisariacie okazało się, że "obywatel polski" wdał się w kłótnię ze stewardessą, która chciała, by zapiął pasy, lecz on uporczywie odmawiał. Jak powiedział, pasażer "odsunął" stewardessę i wtedy pilot uznał, że musi on opuścić samolot.
Rzecznik dodał, że prokuratura zażądała kaucji w wysokości kilku tysięcy euro. Po interwencji konsulatu zadecydowano, że wobec obywatela UE można zrezygnować z kaucji i odpowie on z wolnej stopy.