Policja szuka zaginionej awionetki z dwiema osobami
Straż pożarna i policja poszukują w jeziorze
Dworackim pod Oleckiem (warmińsko-mazurskie) zaginionej w sobotę
awionetki. Maszyną leciały dwie osoby.
Akcja poszukiwawcza awionetki trwa drugi dzień, na razie bez efektów. W poniedziałek po południu policja zaapelowała do świadków lotu awionetki o pomoc i kontakt.
Anna Siwek, rzeczniczka prasowa warmińsko-mazurskiej policji, powiedziała, że apel skierowany jest do wszystkich, którzy mają informacje o zaginięciu awionetki, bądź widziały samolot Aero Trakt o numerze taktycznym SP-SDIA, koloru jaskrawo żółto-pomarańczowego, na przypuszczalnej trasie przelotu do województwa podlaskiego, czyli w okolicach miejscowości Rostki - Stare Juchy - powiat Olecki - Świętajno Dworackie.
Jak poinformował Tomasz Jagłowski ze straży pożarnej w Olecku, w poniedziałek jezioro jest patrolowane przez strażaków, którzy z łodzi wypatrują rozbitej maszyny. Jedzie do nas specjalistyczny sonar z Giżycka i łódź z Mrągowa. Trudno powiedzieć, w którym miejscu może być samolot, na razie szukamy tam, gdzie wskazuje świadek - powiedział Jagłowski.
Jak poinformowała rzecznik warmińsko-mazurskiej policji Anna Siwek, w niedzielę dyżurny olsztyńskiej policji odebrał zgłoszenie o zaginięciu awionetki z dwiema osobami na pokładzie.
Poinformowano nas, że samolot wyleciał w sobotę z miejscowości Turośń Kościelna pod Białymstokiem prawdopodobnie w kierunku Olsztyna i miał mieć międzylądowanie w miejscowości Rostki w gminie Pisz. Gdy awionetka się tam nie pojawiła wszczęto jej poszukiwania przy użyciu samolotu z noktowizorem, które nie przyniosły rezultatów - dodała Siwek.
W poniedziałek na policję w Olecku zgłosił się mężczyzna, który oświadczył, że jego matka widziała lecącą nad jeziorem awionetkę. Poszukiwania prowadzone są obecnie we wskazanym przez świadka miejscu - bierze w nich udział kilkadziesiąt osób.
Dyrektor Aeroklubu Białostockiego Henryk Sosnowski powiedział, że zaginiona maszyna to mały samolot, tzw. ultralight, należący do osoby prywatnej. Lądowisko, z którego wystartowała, wykorzystywane jest przede wszystkim przez motolotniarzy. Na pokładzie były dwie osoby, w tym prawdopodobnie właściciel maszyny.