Policja sprawdzała ilu nauczycieli przyjedzie na manifestacje
W piątek ma być manifestacja nauczycieli w Warszawie. ZNP protestuje, bo policja wypytywała w szkołach, kto do stolicy przyjedzie - podaje "Gazeta Wyborcza".
Policjant przyszedł do gimnazjum i pytał dyrektora, kto jedzie na manifestację. Z lekcji wywołano nauczycielkę, która rok temu protestowała. Policjant przy dyrektorze spisał jej dane - mówi prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w woj. kujawsko-pomorskim Grzegorz Gruchlik. To związek, nie dyrektorzy szkół, organizują manifestację. Policja powinna mnie pytać - dodaje.
ZNP twierdzi, że podobnie było w innych regionach. Prezes lubelskiego ZNP Celina Stasiak zażądała wyjaśnień od komendy wojewódzkiej. W grudniu Komenda Stołeczna wysłała do nas pismo, w którym prosi o rozpoznanie, jak wielu nauczycieli jedzie na manifestację do Warszawy. Ustawa o policji zobowiązuje nas do zapewnienia bezpieczeństwa na imprezach masowych - mówi dziennikowi Anna Smarzak z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej w Lublinie. Informację przekazaliśmy dzielnicowym. Nie określaliśmy, w jaki sposób realizują to polecenie - dodaje.
Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji: Nie występowaliśmy o podawanie danych osobowych manifestantów. Chcemy wiedzieć, ile autokarów przyjedzie w piątek do Warszawy.
A ma przyjechać ponad 12 tys. nauczycieli z ZNP, którzy będą domagać się podwyżek większych, niż chce dać rząd. Zamiast po 200 zł żądają co najmniej 600 zł dla najmłodszych nauczycieli stażystów, a ponad tysiąc dla najbardziej doświadczonych. Chcą też prawa do wcześniejszych emerytur - przypomina "Gazeta Wyborcza". (PAP)