Policja ściga michałki
Ten fragment słodkiej wojny nie wyglądał
wcale zabawnie. Rankiem siedmioro funkcjonariuszy policji, którzy
specjalnie w tej sprawie przybyli do Krakowa z Poznania, wkroczyło
do siedziby zakładów cukierniczych "Wawel" - opisuje "Gazeta
Krakowska".
18.03.2005 | aktual.: 18.03.2005 09:13
Zażądali wydania dokumentacji dotyczącej produkcji michałków zamkowych, gotowych wyrobów i opakowań a także dokumentów na temat struktury firmy oraz innych przedmiotów mających znaczenie dowodowe. Tych "innych przedmiotów" autor "Postanowienia o żądaniu wydania rzeczy, o przeszukaniu (niepotrzebne skreślć)" prokurator Wojciech Kiszka z prokuratury Poznań - Stare Miasto już nie wymieniał.
Zresztą gdyby policjanci chcieli literalnie wypełnić jego polecenie, musieliby pojawić się w Krakowie z potężną ciężarówką. Mniej więcej 10 proc. produkcji Wawelu to właśnie michałki zamkowe. Prokurator opierał się na doniesieniu poznańskiej policji, a ta działała w obronie art. 305 Prawa własności przemysłowej, ale też w interesie firmy Śnieżka ze Świebodzic i związanej z nią spółki Michałek z Będzina.
- Znak słowno-graficzny michałki zamkowe jest zarejestrowany w urzędzie patentowym - mówi Marek Juraniec, dyrektor marketingowy Wawelu. -Kupiliśmy go od prywatnej spółki przed kilkoma laty i sprzedajemy nasze wyroby w całym kraju, nie chwalę się, z powodzeniem. Michałki to zresztą nazwa pospolita, jak na przykład krówki czy karpatki.
Różne rodzaje michałków produkuje wiele firm, np. Jarmiko z Będzina, spółdzielnia Solidarność z Lublina czy Odra, która wytwarza michałki piastowskie. Wszędzie podstawą jest masa kakaowa z arachidami, ale wyroby różnią się nieco recepturą i oczywiście jakością. Śnieżka ze Świebodzic przed kilkoma laty wystąpiła przeciw Wawelowi do sądu. Rok temu Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił jej pretensje, przed tygodniem odrzucona została apelacja w tej sprawie.
Jak twierdzą jednak reprezentanci Śnieżki, wyrok dotyczy cukierków w bombonierkach, a nie sprzedawanych w papierku. W podobnej sprawie, toczącej się przeciw lubelskiej spółdzielni Solidarność, sąd zażądał od Śnieżki pół miliona złotach jako zabezpieczenia powództwa. Po tym ewentualnie mógł nakazać spółdzielni, by zaprzestała produkcji. Wygląda na to że teraz Śnieżka znalazła tańsze rozwiązanie sprawy - Zablokowanie gotowej partii wyrobów i wstrzymanie produkcji - przed Wielkanocą, która jest drugim, obok Mikołaja, szczytem sprzedaży słodyczy w Polsce - to poważne straty dla Wawelu. Jego prezes Dariusz Orłowski już zapowiada, że będzie żądał wyrównania strat. Od skarbu państwa naturalnie. (PAP)