Policja rozważa powołanie grupy dochodzeniowej ws. Kolmeksu
Komenda Główna Policji rozważa powołanie
specjalnej grupy operacyjno-dochodzeniowej, która zajmie się
sprawą eksplozji w biurowcu Kolmeksu na warszawskiej Woli i w
domku letniskowym należącym do osoby związanej ze spółką, w Nowym
Radzicu w Lubelskiem - dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł
zbliżonych do śledztwa.
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 18:05
W czwartek śledztwa w obu sprawach przejęło od Komendy Stołecznej Policji i lubelskiej komendy wojewódzkiej Centralne Biuro Śledcze. Prowadzi je pod nadzorem warszawskiej i lubelskiej prokuratury okręgowej.
Jak powiedział Marcin Szyndler z zespołu prasowego KGP, od środy trwają badania kryminalistyczne obu miejsc wybuchu (w Warszawie i Nowym Radzicu) i pozostawionych tam śladów. Przesłuchiwani są też świadkowie, m.in. pracownicy Kolmeksu.
Porównujemy obie eksplozje, chcemy m.in. ustalić, czy stoi za nimi jedna osoba - powiedział Szyndler. Jak dodał, od środy w sprawę zaangażowanych było ponad 100 funkcjonariuszy.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, przesłuchani zostali też niektórzy członkowie zarządu spółki, m.in. prezes Kolmeksu Jan Błaszczuk.
Do eksplozji ładunku wybuchowego w Warszawie doszło w środę po południu na siódmym, ostatnim, piętrze siedziby Kolmeksu. Według nieofcjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do śledztwa, ładunek został podłożony na korytarzu, w pobliżu biura prezesa. Ogłuszony został jeden z pracowników firmy; ok. 300 osób z Kolmeksu i dwóch okolicznych kamienic ewakuowano. Ładunek prawdopodobnie znajdował się w torbie. Na miejsce eksplozji przyjechali m.in. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Andrzej Brachmański i wojewoda mazowiecki Leszek Mizieliński.
Tego samego dnia doszło do drugiej eksplozji, tym razem w domku letniskowym należącym do osoby związanej z kierownictwem spółki, w miejscowości Nowy Radzic. Nikomu nic się nie stało.
Jak poinformowała czwartkowa "Rzeczpospolita" Kolmeksem i działalnością jego prezesa Jana Błaszczuka interesowała się m.in. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Rzeczniczka Agencji Magdalena Stańczyk odmówiła komentarza w tej sprawie.
Kolmex był jedną ze spółek wymienionych w lipcu tego roku w informacji NIK "o wynikach wybranych, doraźnych kontroli przekształceń własnościowych spółek Skarbu Państwa i samorządu terytorialnego". NIK w latach 2001-2003 wykryła w Kolmeksie "zjawiska korupcjogenne", polegające na zatrudnianiu urzędników, którzy wcześniej pracowali w administracji państwowej i odpowiadali za sprawy związane z prywatyzacją. Według dziennika, NIK ustalił też, że Błaszczuk przejął kilkanaście spółek należących do Skarbu Państwa. Budżet miał stracić na tym ponad 40 mln zł, kolejne 330 mln zł - jak doniosła gazeta - straciły przejęte firmy.
Jak doniosła "Rz", większość tych niekorzystnych prywatyzacji została przeprowadzona, gdy ministerstwem Skarbu Państwa kierował Wiesław Kaczmarek. Według gazety, jeden z obecnych szefów Kolmeksu Jan Chaładaj (były poseł SLD, któremu warszawska prokuratura zarzuca poświadczenie nieprawdy w związku z głosowaniem w Sejmie za nieobecnego posła w sprawie wotum nieufności dla ministra infrastruktury Marka Pola) w latach 90. był bliskim współpracownikiem Kaczmarka, pełniąc funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Gospodarki.