ŚwiatPolicja rozpędziła manifestację opozycji w Moskwie

Policja rozpędziła manifestację opozycji w Moskwie

Siły specjalne policji OMON rozpędziły manifestację przeciwników Władimira Putina na placu Bołotnym w Moskwie. Policjanci starli się z demonstrantami. Po obu stronach są ranni. Pobici zostali też dwaj reporterzy telewizji NTV.

Policja rozpędziła manifestację opozycji w Moskwie
Źródło zdjęć: © AP | Alexander Zemlianichenko

06.05.2012 | aktual.: 06.05.2012 20:15

Zatrzymano ponad 400 osób, w tym lidera liberalnego ruchu Solidarność Borysa Niemcowa, przywódcę radykalnego Frontu Lewicy Siergieja Udalcowa oraz opozycyjnego adwokata, bojownika z korupcją i blogera Aleksieja Nawalnego.

Oponenci Putina przyszli na plac Bołotny, naprzeciwko Kremla, aby w przededniu inauguracji Putina zażądać jego odejścia, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych.

Według niezależnych obserwatorów w akcji wzięło udział około 15 tys. osób. Organizatorzy liczbę uczestników manifestacji oszacowali na 20 tys. a policja - na 8 tys.

Przywódcy opozycji w ostatniej chwili zrezygnowali z organizowania wiecu i wezwali uczestników demonstracji do ogłoszenia bezterminowego siedzącego strajku. Policja utrzymuje, że protestujący próbowali również przedrzeć się przez jej kordony w kierunku Kremla. Twierdzi też, że interweniujący funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami, kamieniami i świecami dymnymi.

Z kolei opozycjoniści utrzymują, że policja utrudniała demonstrantom dostęp do placu Bołotnego.

Grupa anarchistów uczestniczących w "marszu milionów" próbowała przerwać policyjne kordony. Funkcjonariusze użyli pałek.

Kilkudziesięciu opozycjonistów biorących udział w "marszu milionów", zamiast maszerować na Plac Bołotny, chciało przedostać się w pobliże Kremla. Na Kamiennym Moście drogę zagrodzili im funkcjonariusze OMON. Zanim doszło do starcia z milicją, trzej liderzy opozycji Ilia Jaszyn, Aleksiej Nawalnyj i Siergiej Udalcow ogłosili przez megafony, że "skoro policja nie chce ich przepuścić, to posiedzą na asfalcie". Swoją spontaniczną akcję nazwali "siedzącym strajkiem".

Policja poinformowała, że Niemcow, Udalcow i Nawalny zostaną oskarżeni o zorganizowanie prowokacji i wzywanie do masowego naruszania porządku publicznego oraz że przeciwko nim może zostać wszczęte śledztwo.

Przed zatrzymaniem Udalcow zdążył oświadczyć ze sceny, że protestujący nie mają wyboru. - Albo zostaniemy tutaj, albo jeszcze na sześć lat oddamy kraj w ręce oszustów i złodziei - powiedział.

Uczestnicy manifestacji nazwanej Marszem Milionów zebrali się na placu Kałuskim, skąd ulicą Bolszaja Jakimanka przeszli na pobliski plac Bołotny, naprzeciwko Kremla, gdzie miał się odbyć wiec. Idąc, skandowali m.in.: "Rosja bez Putina!", "Putin to nie nasz prezydent!", "Putin to złodziej!" i "Złodziej powinien siedzieć w więzieniu!".

Na demonstrację przejechali także opozycjoniści z innych miast.

Większość uczestników akcji miała przypięte do ubrań białe wstążki. Biały kolor jest symbolem protestów przeciwko sfałszowaniu grudniowych wyborów parlamentarnych na korzyść kierowanej przez Putina partii Jedna Rosja.

Wieczorem na moskiewskiej Górze Pokłonnej zgromadzili się stronnicy Putina. Policja podała, że w manifestacji tej wzięło udział około 30 tys. ludzi.

Przed akcją na placu Bołotnym doszło do tragedii. Śmierć poniósł 26-letni fotoreporter, który usiłował wejść na dach jednego z domów na Jakimance po schodach przeciwpożarowych. Spadł z wysokości szóstego piętra, ginąc na miejscu.

Uroczystość zaprzysiężenia Putina na prezydenta odbędzie się w poniedziałek w południe.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (471)