Policja przesłuchała załogę pociągu ws. napadu na obywateli Rosji
Policjanci ze specjalnej grupy wyjaśniającej sprawę napadu na Rosjan, do którego doszło w środę w pociągu do Berlina, przesłuchali załogę pociągu. Jeden z członków personelu potwierdził, że w składzie doszło do przestępstwa oraz że została o nim powiadomiona polska policja.
08.12.2005 | aktual.: 08.12.2005 21:49
Poinformował o tym dyrektor Biura Komunikacji Społecznej KGP, mł. insp. Paweł Biedziak.
Jak wynika z relacji członka personelu pociągu (cudzoziemca - policja nie podaje jego narodowości), zauważył on w wagonie z Kaliningradu, doczepionym na terenie Polski do składu jadącego z Kijowa, 3-4 mężczyzn. Kiedy podszedł do nich, zagrozili, strasząc go nożem, by nie wtrącał się i siedział cicho. Potem awaryjnie zatrzymali pociąg i uciekli.
Z relacji mężczyzny wynika także, że informację o napadzie przekazał on policji - zatelefonował pod alarmowy nr 112, po czym oddał aparat osobie mówiącej po polsku. Po otrzymaniu zgłoszenia o przestępstwie policjanci pojechali na stację w Rzepinie (Lubuskie), gdzie pociąg miał krótki postój przed wjazdem do Niemiec. Tam rozmawiali na ten temat z dyżurną stacji, do pociągu jednak nie weszli.
Inspektorat Komendy Głównej wyjaśnia obecnie, dlaczego funkcjonariusze z tego patrolu zareagowali w ten sposób, tzn. dlaczego nie wsiedli do pociągu, by tam przesłuchać pokrzywdzonych. Jeśli okaże się, że doszło do naruszenia procedur, policjanci poniosą surowe konsekwencje służbowe - powiedział Biedziak.
Dodał że, sumę strat jakie ponieśli obrabowani Rosjanie wstępnie określono na równowartość 4 tys. zł.
Jak podała agencja ITAR-TASS, na konferencji prasowej w Kaliningradzie kierowniczka wagonu, na który napadnięto, powiedziała, że rozpoznała jednego z napastników na fotografiach przedstawionych jej przez polskich policjantów. Jej zdaniem, mężczyzna jest znany policji. Kobieta powiedziała, że napastnik zabrał jej telefon komórkowy, kiedy odpoczywała przed objęciem zmiany oraz że policja przesłuchała ją w drodze powrotnej do Kalinigradu.
W ramach pomocy prawnej polska policja ściśle współpracuje z policją niemiecką. Osoby pokrzywdzone, w zależności od miejsca ich pobytu będą przesłuchane w Niemczech, Rosji lub Polsce.
Sprawę napadu wyjaśnia specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza powołana przez Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wielkopolskim. Równocześnie na polecenie Komendanta Głównego inspektorat wyjaśnia sposób reakcji polskiej policji.
Jak poinformował w środę konsul Federacji Rosyjskiej w Poznaniu Wladimir Kuzniecow, rosyjscy obywatele podróżujący pociągiem do Berlina zostali w środę rano obrabowani w pobliżu Świebodzina (Lubuskie). Skradziono im 40 tys. rubli (ok. 1300 dolarów).
Według agencji ITAR-TASS czterech młodych ludzi weszło do wagonu z Kaliningradu do Berlina, przyłączonego w Poznaniu do pociągu z Kijowa. Napastnicy zamknęli konduktora w przedziale służbowym i ograbili ośmioro Rosjan. Pozostawili natomiast w spokoju dwóch Niemców, jadących w tych samych przedziałach.
Złodzieje następnie pociągnęli za hamulec bezpieczeństwa, wyskoczyli z pociągu i odjechali oczekującym na nich samochodem. Na razie nie wiadomo, czy byli uzbrojeni i jakim samochodem uciekli. Z powodu incydentu pociąg przyjechał do Berlina z 25- minutowym opóźnieniem.
Jak powiedział w środę rzecznik PKP Michał Wrzosek, ukraińska obsługa pociągu nie poinformowała Straży Ochrony Kolei o napadzie. Przekazała jedynie informację do dyspozytora ruchu o awaryjnym zatrzymaniu pociągu.
Straż graniczna przeprowadziła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Wynika z niego, że polskim funkcjonariuszom nie złożono doniesienia o napadzie w pociągu - poinformował rzecznik prasowy Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej Mariusz Skrzyński.
Takich informacji personel pociągu oraz jego pasażerowie nie zgłosili w czasie dokonywanej kontroli granicznej - to wnioski z tego postępowania. Funkcjonariuszy przesłuchała już także policja - powiedział Skrzyński.