Policja pomyliła kibiców z porywaczami
Belgijska policja ścigała autokar z rumuńskimi kibicami klubu Rapid Bukareszt, myśląc, że został przez nich porwany.
08.08.2003 | aktual.: 08.08.2003 17:43
Po przegranym w środę meczu z belgijskim Anderlechtem kibice Rapidu dowiedzieli się, że muszą czekać kilka godzin zanim będą mogli pojechać do domu. Zdecydowali jednak, że spędzą dzień nad morzem - powiedział rzecznik prokuratury brukselskiej Wim De Troy.
Namówili kierowcę belgijskiego autobusu, żeby ich zabrał na wybrzeże. Kierowca zgodził się, jednak sprawy się skomplikowały, kiedy poinformował on o wyprawie swoją firmę. Tam mylnie zinterpretowano to jako porwanie i powiadomiono policję.
"O autokarze poinformowano policję w całej Belgii. Nie można ryzykować, gdy zachodzi podejrzenie porwania" - powiedział rzecznik.
Policjanci byli szczególnie podejrzliwi, gdy autokar nagle zatrzymał się na ruchliwej obwodnicy i wyszło z niego dwóch mężczyzn. Okazało się później, że chcieli się załatwić i przez pomyłkę kierowca odjechał bez nich.
Fani byli oburzeni, że ktoś mógł ich podejrzewać o użycie przemocy.
"To tak, jakbym był Osamą bin Ladenem, a oni wojskami amerykańskimi" - powiedział jeden z kibiców lokalnej telewizji VTM. Autokar ścigało 20 wozów policyjnych.
Nikt nie został aresztowany i wszystkim pozwolono odjechać do domu.