Policja nie chce płacić 900 tys. mężczyźnie, którego postrzeliła
Sprawa rekordowego odszkodowania dla Dawida Lisa, postrzelonego przez poznańskich funkcjonariuszy, zakończy się w Sądzie Najwyższym. Jak dowiedziało się Radio Merkury, do Sądu Apelacyjnego w Poznaniu wpłynęło właśnie zażalenie policji na decyzję sędziów o oddaleniu jej apelacji.
07.06.2006 | aktual.: 07.06.2006 13:10
Dawid Lis został postrzelony podczas policyjnej akcji w kwietniu 2004 r. w Poznaniu. Funkcjonariusze próbowali wówczas zatrzymać groźnego przestępcę.
Uznaliśmy, że decyzja sądu w tej sprawie była, w świetle orzecznictwa sądowego, kontrowersyjna - poinformowała rzeczniczka wielkopolskiej policji, podinsp. Ewa Olkiewicz.
W nocy 29 kwietnia 2004 r. w Poznaniu policjanci usiłowali zatrzymać i wylegitymować kierowcę oraz pasażera samochodu marki Rover, podejrzewając, że to groźni przestępcy. Kiedy młodzi ludzie nie zatrzymali się, policjanci wystrzelili w kierunku ich auta ponad 20 pocisków. Kierowca zginął, a pasażer - Dawid Lis - został ciężko ranny. Okazało się, że żaden z nich nie był przestępcą, którego chciała zatrzymać policja.
Na początku maja br. Sąd Apelacyjny w Poznaniu odrzucił apelację wielkopolskiej policji od wyroku sądu okręgowego, który we wrześniu 2005 r. przyznał Lisowi 901 tys. 851 zł zadośćuczynienia i 2 tys. comiesięcznej, wypłacanej dożywotnio renty.
W apelacji, reprezentujący policję mec. Rafał Rosiejka napisał, że policja zgadza się, co do zasadności przyznania zadośćuczynienia Dawidowi Lisowi, natomiast chciałaby, żeby sąd apelacyjny zweryfikował wysokość kwoty i przyznał "odpowiednie odszkodowanie".
Sąd Apelacyjny uznał, że w apelacji policja popełniła błąd, polegający na tym, że nie określiła, do jakiej kwoty zadośćuczynienie powinno zostać zmniejszone oraz że wnioski policji są sformułowane nieprecyzyjnie.
Teraz strony spotkają się w Sądzie Najwyższym. Jeżeli sędziowie potwierdzą decyzję niższej instancji, policja będzie musiała zapłacić ponad 900 tysięcy złotych odszkodowania. Sąd Najwyższy może też zwrócić sprawę Sądowi Apelacyjnemu, by ten jeszcze raz zajął się zażaleniem policji.