Policja i pogotowie mogły handlować nazwiskami
Śledztwo w sprawie udostępniania danych osobowych ofiar wypadków drogowych rozwija się. Podejrzani są funkcjonariusze policji i pracownicy służby zdrowia.
- Przesłuchaliśmy już ponad sto osób, których dane osobowe w tajemniczy sposób trafiły do kancelarii adwokackiej z Legnicy - mówi Marek Bzunek, Prokurator Rejonowy w Wałbrzychu. - I mamy już krąg osób podejrzanych. Są to policjanci, pracownicy pogotowia i szpitali w naszych województwie. Nie mamy wprawdzie jeszcze na tyle mocnych dowodów, aby postawić komuś konkretnemu zarzuty, ale pracujemy nad tym. O sprawie pisaliśmy kilka tygodni temu. Dotyczy ona bulwersującego procederu handlu danymi osobowymi.
A wszystko zaczęło się na początku 2003 roku. Wtedy drastycznie wzrosła liczba odszkodowań osobowych za wypadki komunikacyjne, które wypłacają oddziały Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń SA w Wałbrzychu, Jeleniej Górze i Wrocławiu. W dodatku niemal wszystkie szkody zgłaszała jedna kancelaria adwokacka z Legnicy. Po kilku miesiącach do prokuratury w Wałbrzychu zgłosiły się ofiary wypadków - klienci kancelarii, zbulwersowani tym, w jaki sposób wysłannicy adwokatów tak szybko zdobyli ich personalia, adres, dokładne dane o wypadku oraz namówili ich do podpisania pełnomocnictwa o ubieganie się o odszkodowanie.
Prokuraturę bada skąd kancelaria ma dane osobowe tych ludzi. - Sprawdzamy, nie tylko kto do tych danych osobowych dociera, ale także jakie ewentualnie korzyści czerpie z przekazywania ich kancelarii - mówi Marek Bzunek. Jednocześnie Wrocławska Izba Adwokacka prowadzi postępowanie wyjaśniające wobec adwokatów, do których dane osobowe trafiały.
(MM)