Policja "czyści" Stambuł przed szczytem NATO
Kiedy służby miejskie Stambułu prześcigają się w zakładaniu nowych klombów kwiatowych na przyjęcie nadchodzącego szczytu NATO 28-29 czerwca, policja jest pochłonięta usuwaniem akcesoriów bardziej mrocznej rzeczywistości.
24.06.2004 14:25
Niepożądany element
Z pola widzenia 3 tysięcy delegatów szczytu i towarzyszących im dziennikarzy mają zniknąć prostytutki, pokątni handlarze i inne "niepożądane" elementy. Służy temu podjęta przez policję operacja "oczyszczania" sektorów w pobliżu miejsca szczytu. Należą do nich dzielnice Tarlabasi i Beyoglu, ulubione miejsce "pracy" prostytutek transseksualnych i transwestytów.
Mieszkająca tu 43-letnia Demet Demir wprawdzie od dwóch miesięcy nie pokazuje się na trotuarze, ale na zaczepki i pogróżki policji jest wciąż narażona. Przyznaje jednak, że tureccy policjanci "poczynili duże postępy". Nie biją już nas po głowach - podkreśla.
Transseksualistka pamięta jeszcze brutalność policji podczas oenzetowskiej konferencji w sprawie osiedli ludzkich Habitat II w Stambule w 1996 roku. Policjanci wyważali drzwi naszych mieszkań, przecinali kable telefoniczne, biciem zmuszali do wyjścia. Trwało to dwa miesiące - mówi Demir.
Trzeba brać "nogi za pas"
sprzedawca papierosów, który rozłożył się ze swoim stoiskiem dwa kroki od sali konferencji NATO, mówi, że policja znacznie zwiększyła liczbę patroli. Za każdym razem, kiedy nas wypatrzą, trzeba brać nogi za pas. Przepędzają nas i ostrzegają, żeby więcej nie wracać. Ale my nie mamy wyboru, trzeba z czegoś żyć - opowiada.
Wąsaty czyścibut Ahmet nie ma podobnych zmartwień. Sprzedawca faszerowanych małż po prawej i ten obok, który sprzedaje krokiety mięsne, ci muszą wciąż uciekać. Ale ja mam patent, mnie wyrzucą dopiero 26 czerwca - mówi.