Policja bada sprawę niewinnych zatrzymanych ws. napadu na Gubałówce
Policjanci z biura kontroli Komendy Głównej
Policji prowadzą w Szczecinie kontrolę w sprawie zatrzymań
dwóch mężczyzn podejrzewanych o napaść na Gubałówce w noc
sylwestrową. Zatrzymani okazali się niewinni.
25.01.2007 | aktual.: 25.01.2007 16:46
Nadkomisarz Krzysztof Hajdas z biura prasowego KGP poinformował, że przedmiotem trwającej od środy kontroli jest też zbadanie "zasadności zarzutów podnoszonych przez jednego z zatrzymanych". Pytany, o jakie zarzuty chodzi, odpowiedział, że na tym etapie nie może tego ujawnić.
Decyzję o kontroli podjął komendant główny policji, Marek Bieńkowski.
W Nowy Rok po północy, przy górnej stacji kolejki na Polanę Szymoszkową na Gubałówce dwóch napastników zaatakowało grupkę mężczyzn z Warszawy i Poznania. Silniejszy ze sprawców bił ofiary pięściami, a jego znacznie niższy i szczuplejszy kompan zadawał ciosy nożem. Sześciu mężczyzn z Warszawy i Poznania, w wieku 21-33 lat, trafiło do szpitala. Nie wiadomo, co było powodem zajścia, gdyż prawie wszyscy wokół, łącznie z poszkodowanymi, byli pod wpływem alkoholu.
Parę dni po zdarzeniu zachodniopomorska policja zatrzymała dwóch 25-letnich mieszkańców Szczecina, podejrzewając ich o napaść na Gubałówce. Mężczyźni mieli jednak alibi na sylwestrową noc, którą spędzili setki kilometrów od Zakopanego. Udział mężczyzn w napaści wykluczono na podstawie zeznań świadków i pokrzywdzonych, którym okazano obu zatrzymanych, choć oceny uczestników konfrontacji były rozbieżne i nie pozbawione wątpliwości. Zatrzymanych zwolniono i odwieziono radiowozem do Szczecina.
Wkrótce potem w Bygdoszczy zatrzymano dwóch faktycznych sprawców zdarzenia. Obydwaj zostali przesłuchani i zwolnieni do domu.
Wobec Waldemara W. prokuratura w Zakopanem, prowadząca sprawę, zastosowała dozór policyjny, poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju.
Na trzymiesięczny areszt dla Tomasza P. nie zgodził się sąd; wobec niego prokuratura zastosowała dozór policyjny, poręczenie majątkowe w kwocie 5 tys. zł oraz zakaz opuszczania kraju.
Policja zarzuciła Tomaszowi P., że wspólnie z Waldemarem W. wziął udział w pobiciu sześciu osób, narażając je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Obu podejrzanym grozi za to od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.