Polański nie narzeka na warunki w areszcie
To już trzecia noc Romana Polańskiego w szwajcarskim areszcie. Adwokaci reżysera starają się przerwać tę sytuację - złożyli wniosek o wyjście za kaucją, ale wciąż nie wiadomo, jaka będzie decyzja sądu w tej sprawie. Według ambasadora Polski w Bernie, reżyser ma dobre warunki i jest właściwie traktowany przez stronę szwajcarską.
W poniedziałek z reżyserem spotkał się ambasador Polski w Bernie Jarosław Starzyk. Jego zdaniem, Polański przebywa w dobrych warunkach i jest właściwie traktowany przez Szwajcarów. Ma udostępniony bezpośredni kontakt ze swoim szwajcarskim adwokatem oraz placówkami dyplomatycznymi Polski i Francji. W poniedziałek Polański spotkał się również ze swoją żoną i francuskim adwokatem.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uzgodnił już z szefem francuskiej dyplomacji Bernardem Kouchnerem treść listu do amerykańskiej sekretarz stanu Hilary Clinton w sprawie Romana Polańskiego. - Myślę, że każdy, kto podziwia jego filmy tak jak ja, podziela moje zdanie, że za grzech możliwe jest prawo łaski - mówił Sikorski. Wyjaśnił, że w wystąpieniu do władz amerykańskich on i Kouchner zwracają się o skorzystanie z tych instrumentów prawnych, jakie są w gestii władz amerykańskich.
Zatrzymanie polskiego reżysera wzbudziło sprzeciw filmowców i artystów z całego świata. Zmobilizowali się oni w gorącym sprzeciwie wobec zatrzymania Polańskiego. "Potępiamy zamach na wolność Romana Polańskiego oraz skandal kalający wizerunek Szwajcarii i krajobraz kulturalny kraju" - napisano w komunikacie, odnosząc się do festiwalu w Zurychu, gdzie Polański miał otrzymać nagrodę za całokształt twórczości.
Roman Polański został zatrzymany w sobotę na lotnisku w Zurychu i umieszczony w areszcie ekstradycyjnym na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca mu, że w roku 1977 uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Gailey. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt.