Polak zginął na Spitsbergenie?
Poszukiwania polskiego turysty, który zaginął w
sobotę na Spitsbergenie, zostaną wznowione w poniedziałek, ale
szanse na jego odnalezienie są bardzo nikłe - poinformowano w
konsulacie RP w Norwegii.
Ratownicy, którzy doskonale znają miejscowe warunki i mają wielkie doświadczenie, nastawiają się już raczej na poszukiwanie ciała - powiedział wicekonsul Adam Szczypek. Poszukiwania przerwano w niedzielę wieczorem. Już wówczas miejscowe władze oceniały, że szanse na odnalezienie zaginionego są właściwie zerowe.
"Od chwili zaginięcia Polaka spadło ponad metr śniegu i dlatego poszukiwania są prowadzone przy pomocy helikoptera. Teren, na którym byli Polacy należy do bardzo niebezpiecznych i jest pełen szczelin lodowych. Znajdowali się 80 kilometrów na północny-wschód od Longyearbyen. Uważamy, że zaginiony znajduje się pod śniegiem lub w jednej ze szczelin. Szanse znalezienia go przy życiu są już niestety tylko teoretyczne" - powiedział Rune B. Hansen, zastępca gubernatora Svalbardu (norweska nazwa Spitsbergenu).
Hansen podał, że grupa Polaków składała się z czterech osób. Trzech mężczyzn odnaleziono w niedzielę przed południem i odwieziono z lekkimi odmrożeniami w szpitalu w Longyearbyen. Dwaj pozostali w szpitalu, ale ich życiu nic nie zagraża.
"Dwóch z nich ma po 32 lata i jeden 38 lat. Zaginiony jest w wieku 46 lat. Nazwiska według specjalnego formularza, który musi wypełniać każdy turysta na terenie Svalbardu przekazaliśmy ambasadzie RP w Oslo" - poinformował.
Wicekonsul Szczypek potwierdził, że dwaj z Polaków należeli do krakowskiego klubu górskiego, a dwaj - w tym zaginiony - do olkuskiego.