Polak zaginął w norweskiej Arktyce
Polski turysta zaginął na jednej z wysp
norweskiej, arktycznej prowincji Svalbard, obejmującej m.in.
Spitsbergen - poinformowała ambasada Polski w Oslo. Według lokalnych władz, szanse na odnalezienie Polaka żywego są już tylko "teoretyczne".
11.04.2004 | aktual.: 11.04.2004 19:35
Według pierwszych informacji, jakie dotarły do ambasady, Polak przebywał w tym regionie w czteroosobowej grupie, ale w pewnej chwili stracił z nią kontakt. Norweskie służby ratunkowe dostały sygnał o zaginięciu w sobotę o godz. 11:51. Ze względu na fatalną pogodę ekipa mogła wyruszyć na poszukiwania dopiero późnym wieczorem, ok. godz. 22-23 - powiedział polski wicekonsul Adam Szczypek.
AFP podała, że trzech Polaków zostało odnalezionych w niedzielę rano i przewiezionych do głównego miasta regionu, Longyearbyen, odległego o ok. 80 km. Z objawami wyziębienia zostali przyjęci do miejscowego szpitala.
Ratownicy trafili na Polaków dzięki temu, że mieli oni radiowe urządzenie, które umożliwia lokalizację - wynika ze wstępnych ustaleń.
"Dzisiaj panuje w miarę dobra pogoda, lecz od chwili zaginięcia Polaka spadło ponad metr śniegu i dlatego poszukiwania są prowadzone przy pomocy helikoptera. Teren, na którym byli Polacy należy do bardzo niebezpiecznych i jest pełen szczelin lodowych. Znajdowali się 80 kilometrów na północny-wschód od Longyearbyen. Uważamy, że zaginiony znajduje się pod śniegiem lub w jednej ze szczelin. Szanse znalezienia go przy życiu są już niestety tylko teoretyczne" - powiedział Rune B. Hansen, zastępca gubernatora Svalbardu (norweska nazwa Szpicbergenu).
Hansen podał, że grupa Polaków składała się z czterech osób. Trzy odnaleziono w niedzielę przed południem i znajdują się z lekkimi odmrożeniami w szpitalu w Longyearbyen.
"Dwóch z nich ma po 32 lata i jeden 38 lat. Zaginiony jest w wieku 46 lat. Nazwiska według specjalnego formularza, który musi wypełniać każdy turysta na terenie Svalbardu przekazaliśmy ambasadzie RP w Oslo" - poinformował.
"Przez trzy dni panował silny sztorm, który przerodził się w burzę śnieżną. Według tego co powiedzieli nam trzej uratowani Polacy zaginiony był tak przemarznięty, że zamiast czekać na pomoc postanowił udać się sam do oddalonych o 30 kilometrów schronisk. Po odłączeniu się od grupy nie był już widziany. Polaków znaleźliśmy na podstawie sygnałów z walizki ratunkowej odebranych w sobotę przed południem przez norweską centralę ratownictwa" - powiedział Hansen.
Według Hansena, "Polacy byli doświadczonymi turystami i byli dobrze wyposażeni. Grupa Polaków była jedną z wielu grup zagranicznych turystów i znalazła się w centrum nawałnicy śnieżnej, w której w pewnym momencie szukaliśmy aż 30-stu osób. Wszystkich oprócz zaginionego Polaka znaleźliśmy".