Polak w Anglii na piętrusie
Setki polskich kierowców wyjeżdżają za
chlebem do Anglii. Pasażerowie na Wyspach są nimi zachwyceni -
dają naszym autobusowym szoferom nagrody - informuje "Metro".
09.11.2005 | aktual.: 09.11.2005 07:44
Drogę do Anglii otworzyli budowlańcy, przetarły ją pielęgniarki, potem przyszedł czas na lekarzy i farmaceutów. Tak Polacy podbili Wyspy Brytyjskie. Teraz pozycję polskich pracowników umacniają kierowcy, którzy tłumnie ruszyli na kraniec Europy i najczęściej zostają szoferami komunikacji miejskiej.
U nas zarabiam 1,4 tys. zł miesięcznie. Żona nie pracuje, więc ledwie wiążemy koniec z końcem - przyznaje pan Krzysztof (nie chce podać nazwiska, bo o swoich planach jeszcze nie powiedział polskiemu szefowi). Kierowca zdecydował się na wyjazd, bo zaproponowano mu 7 funtów za godzinę pracy (czyli ok. 40 zł). Pan Krzysztof zaczął liczyć: miesięcznie, specjalnie nie oszczędzając np. na jedzeniu, będzie mógł odłożyć nawet 3 tys. zł. W Anglii będzie traktowany na równi ze swoimi brytyjskimi kolegami. Dostanie takie same pieniądze i będzie mieć identyczne prawa, m.in. emerytalne.
Kto zatrudnia Polaków? Jeden z największych brytyjskich przewoźników - firma "First Group". Brytyjczycy nie mają szczególnych wymagań. Trzeba mieć skończone 21 lat, prawo jazdy kategorii D i półroczne doświadczenie. Każdy, kto decyduje się na wyjazd, może liczyć na kursy, w tym językowy w Polsce i 5-tygodniowe szkolenie z jazdy już na miejscu - pisze "Metro".
(Polacy) Mają profesjonalne podejście do pracy, są zaangażowani i to jest doceniane - mówi Iwona Golonko, która odpowiada w "First Group" za nabór pracowników. Dwóch Polaków w mieście Bath zajęło pierwsze i drugie miejsce w konkursie na najlepszego kierowcę. Wyróżnienie przyznali im sami pasażerowie. (PAP)