Polak skuty na lotnisku w Vancouver
Na lotnisku w Vancouver strażnicy graniczni aresztowali, skuli i godzinami przesłuchiwali Polaka, a następnie w kajdankach odesłali z powrotem do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka na stałe - poinformował serwis londynek.net.
25.02.2010 | aktual.: 26.02.2010 10:16
Paweł March do Kanady wybrał się by odwiedzić krewnych. Niestety nie udało mu się nawet opuścić lotniska w Vancouver. Strażnicy graniczni, którzy myśleli, że mężczyzna przyjechał tu do pracy na czarno, aresztowali Polaka.
Rodzinie, która czekała na niego w hali przylotów, powiedziano, że nikogo takiego jak Paweł March nie było na pokładzie samolotu, którym miał przylecieć Polak. W tym samym czasie mężczyznę przesłuchiwała straż graniczna. Dopiero następnego dnia krewni dowiedzieli się, że jednak przyleciał do Kanady ale z powodu podejrzeń, iż zamierza tam nielegalnie pracować, zostanie odesłany do Wielkiej Brytanii.
W sprawie Polaka interweniował konsulat RP. Krewni są wstrząśnięci zachowaniem obsługi lotniska - najpierw brakiem informacji a potem wprowadzaniem ich w błąd.