Polak dryfował na morzu - niemal godzinę w zimnej wodzie
Wielką akcją ratunkową z użyciem helikoptera zakończyło się uprawianie kite-surfingu u wybrzeży irlandzkiego hrabstwa Clare. 30-letni Polak dryfował w morzu przez 45 minut.
06.04.2010 | aktual.: 06.04.2010 15:35
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu. Straż wybrzeża dostała zawiadomienie, że dwoje ludzi dryfuje na morzu w zatoce Liscannor. Rozpoczęła się akcja poszukiwawcza. Warunki pogodowe nie były najlepsze - wiał silny wiatr, dlatego ratownicy na miejsce dotarli nie łodziami, lecz samochodami drogą lądową. Do akcji włączono też helikopter - podaje serwis clareherald.com.
Na miejscu okazało się, że w opresji są dwaj kite-surferzy, którzy uprawiali indywidualnie ten sport w dwóch różnych miejscach. Jednym z nich był 30-letni Polak, którego prąd wyniósł dość daleko od brzegu. Drugi sportowiec to 23-latek z Limerick. Obaj spędzili w zimnej wodzie około 45 minut. W końcu udało się ich wydobyć na ląd. Mężczyźni byli krańcowo wyczerpani, ale nie odnieśli żadnych poważnych obrażeń.
- Warunki pogodowe w tym rejonie były dość ciężkie. Silny wiatr to zaleta dla kite-surferów, ale dla nas, ratowników, to oznacza problemy i kłopoty. Obaj mężczyźni mogą mówić o dużym szczęściu, że udało im się wyjść z tego cało. Takie wypadki często kończą się wyrzuceniem na skały, a to oznacza prawie pewną śmierć – mówi rzecznik prasowy lokalnej straży wybrzeża.
Małgorzata Jarek