Polaczek podtrzymuje krytyczną opinię ws. wyroku sądu na temat hali
Minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek podtrzymuje swą krytyczną opinię na temat wyroku gliwickiego sądu w sprawie hali w Katowicach. Według niego, orzeczenie sądu "świadczy o możliwej korupcji".
06.02.2006 | aktual.: 06.02.2006 16:51
Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Gliwicach w sprawie hali targowej w Katowicach, gdzie w katastrofie 28 stycznia zginęły 63 osoby. Chodzi o odszkodowanie, które za uszkodzenie dachu hali wystawienniczej na rzecz Międzynarodowych Targów Katowickich zasądził sąd od ubezpieczyciela. Podstawą wyroku z listopada 2005 r. było stwierdzenie biegłego, że właściciel obiektu nie musi odśnieżać dachu i nie musi wiedzieć, jaka jego ilość może spowodować katastrofę. Rozpatrywany przez sąd przypadek miał miejsce w styczniu 2002 r. Informacje o tym po katastrofie wywołały falę krytyki sądu w Gliwicach, m.in. przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Stowarzyszenie Sędziów Polskich (SSP) Iustitia uważa, że sposób krytyki sądu w tej sprawie stanowi zagrożenie dla uniwersalnej wartości, jaką jest niezawisłość i niezależność sądów. W nadesłanym w poniedziałek PAP oświadczeniu Iustitia podkreśla, że do zabrania głosu upoważnia ją właśnie sposób tej krytyki, m.in. w wypowiedziach przedstawicieli władzy wykonawczej, w tym Ministerstwa Sprawiedliwości, a nie sama krytyka orzeczenia sądu.
Podtrzymuję moją opinię osobistą, którą wyraziłem w tej sprawie, że orzeczenie sądu świadczy o możliwej korupcji, jaka mogła zaistnieć przy rozstrzyganiu tego sporu między towarzystwem ubezpieczeniowym a właścicielami hali - oświadczył minister Polaczek na poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach.
Jak podkreślił, zawsze zabiegał o to, by sądy w Polsce były niezawisłe. Natomiast nie może być tak, że sądy są wyjęte spoza krytyki i ta moja osobista ocena wynika z mojego głębokiego przeświadczenia, że nie ma żadnego przypadku w tej sprawie, a to że ona dotyczy orzeczenia sądowego i tak tragicznych później skutków (...), to ma tym większy wymiar, nie tylko prawny - dodał Polaczek.
Minister mówił, że opinie biegłych "nie zwalniają sądów od myślenia". Wyrok z zeszłego roku dotyczył kwestii związanych z prawem budowlanym, które można "bardzo łatwo ocenić" - uważa. Ponadto sędzia prowadzący sprawę mógł zażądać dokumentacji określającej zakres robót wykonanych na terenie hali - powiedział Polaczek.
Są tutaj ewidentne zaniedbania ze strony sędziego, który prowadził to postępowanie, a ze strony biegłego to jest opinia, która nie ma żadnego związku z aktualnym stanem prawnym, jaki jest zawarty w ustawie prawo budowlane - zaznaczył. Opinia biegłego powołanego do tej sprawy jest, w ocenie Polaczka, "absurdalna" i "budzi najwyższe zdumienie".
O ile wiem, Generalny Inspektor Nadzoru Budowlanego złożył wniosek do izby inżynierów budownictwa o wszczęcie procedury co do cofnięcia uprawnień temu rzeczoznawcy, który tego rodzaju ekspertyzy wykonywał na zlecenie sądu - powiedział minister.
Polaczek podtrzymał też swoje wcześniejsze wypowiedzi na temat przyczyn katastrofy. Uchybienia na etapie projektowania i zatwierdzania projektu budowy hali, oszczędne wykonanie obiektu, karygodne zaniedbania ze strony MTK - wyliczał.
Powiedział, że prace prowadzone w 2002 roku były realizowane bezprawnie. Wyjaśnił, że właściciel hali powinien był wówczas uzyskać decyzję inspektora nadzoru budowlanego w sprawie zakresu robót zabezpieczających, które miały przywrócić bezpieczeństwo w hali.
Do dzisiaj nie mamy żadnych dowodów na to, aby właściciele hali w roku 2002 informowali powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Chorzowie, że przystąpili do takich prac bądź wcześniej uzyskali pozwolenie stosownie z wymogami prawa budowlanego. To jest rzecz karygodna - podkreślił Polaczek. Okoliczności tamtej sprawy ma sprawdzić Generalny Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Minister ocenił, że badająca przyczyny katastrofy centralna komisja może zakończyć prace przed deklarowanym okresem trzech miesięcy. Myślę, że ten termin zostanie zrealizowany nieco szybciej - dodał.
W listopadzie 2005 r. gliwicki sąd nakazał STU Ergo Hestia wypłacenie MTK odszkodowanie za koszty, jakie poniosły w związku z zabezpieczeniem konstrukcji dachu hali targowej, która w 2002 roku ugięła się pod naporem śniegu. Za naprawę MTK chciały od ubezpieczyciela 319 tys. zł, sąd nakazał wypłacenie 242 tys. Sąd opierał się na opinii biegłego, który uznał, że zgodnie z obowiązującym prawem budowlanym właściciel budynku nie ma obowiązku jego odśnieżania i nie musi mieć wiedzy, jakie obciążenie dachu śniegiem może spowodować katastrofę.
W uzasadnieniu wyroku znalazło się zdanie dotyczące braku obowiązku odśnieżania dachu przez właścicieli hali targowej.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro chce sprawdzenia, czy wydając ten wyrok sąd nie złamał prawa. Polecił Prokuraturze Okręgowej w Katowicach wyjaśnić, czy sąd nie popełnił przestępstwa, wydając taki wyrok i czy biegły nie popełnił przestępstwa poświadczenia nieprawdy. Ponadto katowicka prokuratura ma sprawdzić, czy sąd w Gliwicach, nie informując prokuratury o takiej sprawie i możliwości katastrofy budowlanej, nie popełnił przestępstwa.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Gliwicach Tomasz Pawlik informował, że osoby, które krytykowały wyrok, wypowiadały się na temat, "jak się wydaje, bez znajomości szczegółów tej sprawy", bo nie dysponowały aktami. Wyjaśniał także, że nie było podstaw do złożenia doniesienia do prokuratury, ponieważ "ustalenia sądu szły w tym kierunku, że przyczyną tego zdarzenia w 2002 roku były nagłe opady śniegu i żaden z ludzi nie zawinił".