Polacy wychodzą z "polskiego piekiełka"
W sklepiku osiedlowym prowadzonym przez Hindusa są towary wszelakie, w tym polskie. W polskim sklepiku, są zazwyczaj niemal wyłącznie polskie. Na polską imprezę zaprasza polski klub. A czemu nie na irlandzką, na przykład?
15.03.2012 | aktual.: 15.03.2012 16:01
Jest tajemnicą poliszynela, że mamy pewne obiektywne trudności z integracją z innymi nacjami, choć biada temu, kto powie to głośno. Polskie środowisko na Wyspach Brytyjskich było od lat powojennych dość hermetyczne. Integrację utożsamiano z asymilacją, a ta była nie do przyjęcia. Jednak niemała część Polaków, zwłaszcza urodzonych tutaj po wojnie, wychodziła z "polskiego piekiełka", choć bywało, że kosztem utraty jakiegokolwiek kontaktu z polskością. Oczywiście, nie można generalizować. W wielu przypadkach następowała bardzo udana i prawidłowa integracja.
Przykładem sporo mieszanych rodzin. Do dziś można spotkać w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym Polkę z angielskim mężem (lub Polaka z Angielką lub Irlandką) na pierożkach w POSK-klubie, którzy następnego dnia wybiorą się na obiad do pubu. Mają też znajomych tak wśród Polaków, jak Brytyjczyków.
"Szła dzieweczka do laseczka" to za mało
Winą za niechęć do integracji, zarówno na poziomie towarzyskim, społecznym oraz zawodowym, obarcza się często tzw. barierę językową. To stereotyp, ale i łatwa wymówka. Pokolenia wojenne i powojenne, lepiej lub gorzej, nauczyły się angielskiego. Podobnie Polacy przybyli na Wyspy kilka lat temu. Bogoojczyźniane hasła o zachowaniu tożsamości, tradycji, kultury i wiary też raczej tylko dobrze brzmią, ale w praktyce to slogany. Nie ma żadnej sprzeczności między troską o narodową tradycję, a udziałem w życiu społeczeństwa kraju, w którym się mieszka.
Jest na Wyspach wiele polskich zespołów w tym folklorystycznych, które mają w repertuarze wyłącznie polskie utwory. Wcale nie, dlatego, że ich członkowie nie znają angielskiego. Ale jest także zespół Ave Verum wykonujący pieśni i piosenki "do tańca i do różańca" zarówno w języku polskim, jak angielskim. - Trzon zespołu stanowią Polacy urodzeni w Wielkiej Brytanii, choć nie brakuje przybyłych z Polski. Są też Anglicy - mówi Ewa Kwaśniewska, kierownik artystyczny. Chór (niestroniący jednak od utworów lekkich, a nawet form kabaretowych) jest, więc chętnie zapraszany tak na wydarzenia polskie, jak i brytyjskie. Stale gości m.in na hucznie obchodzonych przez Brytyjczyków rocznicach ocalenia Isle of White przez polski okręt ORP Błyskawica.
W "Magnacie" za Świętego Patryka
Integracja odbywa się na różnych płaszczyznach. Taką potrzebę dostrzega zresztą chyba coraz więcej Polaków. Zwłaszcza tych, którzy zdecydowali się pozostać na obczyźnie na stałe. Życie obok innych społeczności jest możliwe, ale razem z nimi ciekawsze, a nawet korzystniejsze. W sklepiku osiedlowym prowadzonym przez Hindusa są towary wszelakie, w tym polskie. W polskim sklepiku, są zazwyczaj niemal wyłącznie polskie. Może przeciętny Brytyjczyk łatwiej odkryłby walory wspaniałej polskiej kaszanki gdyby obok leżał znany mu dobrze, nieapetyczny black pudding? Na polską imprezę zaprasza polski klub. A czemu nie na irlandzką, na przykład?
Tak się składa, że akurat zaprasza. Jest kolejna jaskółka, czyniąca krok na drodze integracji - polska fundacja z angielską nazwą "Hurricane of Hearts" (Huragan Serc) organizuje w piątek 16 marca w polskim pubie o polskiej, a nawet staropolskiej nazwie "Magnat", Wigilię Dnia Świętego Patryka - jedno z najbardziej popularnych świąt irlandzkich. - To jest już od dawna święto ponadnarodowe i obchodzone nie tylko na Wyspach. Zna je i lubi wielu Polaków. To doskonała okazja do spotkania ludzi innych narodowości. Przy zabawie integracja udaje się doskonale - mówi kierująca fundacją Dagmara Chmielewska.
Obserwując inne społeczności na Wyspach nietrudno dojść do wniosku, że dobrą pozycję w całym brytyjskim społeczeństwie osiągnęły te, które chciały i potrafiły zintegrować się z innymi. I między sobą również. Przy tym, raczej nic nie straciły ze swojej tożsamości, odrębności i tradycji. Znów dobrym przykładem są tu Hindusi.
Z Londynu dla polonia.wp.pl
Robert Małolepszy